Najpopularniejszy w Polsce blog z kategorii food&travel

Food Blogger Fest II, Warszawa

Share on facebook
Share on twitter
Share on print
Share on email

Wczoraj w budynku Agory odbyła się druga edycja Food Blogger Fest. Cieszę się, że tam dotarliśmy, bo mimo że mieliśmy kolejne plany na popołudnie, zostaliśmy do godziny 13 i warto było.

IMG_5358

W porządku chronologicznym zaczynamy od Basi Ritz, która miała przedstawić pięć trendów w smakach na rok 2013. Otóż zaczęło się od smutnej porażki, pani Basia mówiła o firmie McCormick, a więc o ich badaniach, o ich przepisach, o ich filozofii. Byłoby to usprawiedliwione, bo konferencja była darmowa, więc wysłuchanie reklam przed można uznać za obowiązkowy punkt programu, gdyby nie kilka potknięć. Pani Basia nazwę wspomnianej firmy wymieniła jakieś zyliard razy, a przecież da się promować w sposób elegancki i nienachalny, prawda? Poza tym po powrocie do domu i przejrzeniu katalogu okazało się, że prezentacja Pani Basi to 1:1 tenże katalog, ała. Przyznała też, że jest to jej pierwsze tego typu przedsięwzięcie, lecz mimo wyrozumiałości mam kilka zarzutów i do Pani Ritz, i do działu marketingu firmy McCormick. Pani Ritz kompletnie nie była przygotowana, czytała slajdy (uwaga – mamy oczy oraz znamy alfabet!), zacinała się, nie była w stanie odpowiedzieć na elementarne pytania z sali, nieskończoną ilość razy użyła nazwy sponsora, jakby miała tę ilość zapisaną w kontrakcie. No i poszła w bezczelną reklamę, czego nie toleruję.

IMG_5365

Z drugiej strony duży zarzut do działu marketingu wspomnianej firmy – Pani Ritz jest naturszczykiem i jak sama przyznaje nie potrafi prowadzić prezentacji, więc czy nie należało jej poświęcić trochę czasu i nauczyć tego, o czym ma opowiedzieć, bez czytania ze slajdów, dodając coś ponad to, co jest napisane? Należałoby, lecz nikt tego nie zrobił. Sytuacja następująca:

Pytanie z sali: Skąd biorą się te trendy?

Głos z sali: McCormick musi sprzedać!

Dalej Pani Basia sobie nie radziła z odpowiedzią, więc przedstawicielka firmy Kamis usiłowała ratować sytuację, również sobie nie radząc. Doceniam samo przedsięwzięcie, lecz zupełnie nie doceniam działu marketingu, który zwyczajnie nie dał rady, bo kawa i ciastka to nie wszystko.

Generalnie usiłuję Wam pokazać jak to wyglądało i ewidentnie nie jest to moje prywatne odczucie. Pani Basia jest “telewizyjną gębą” i powinna z większym rozmysłem rozporządzać swoim wizerunkiem, bo wczoraj strasznie popłynęła.

Następnie była prezentacja Łukasza Węgrzyna dotycząca praw autorskich. Dla mnie bomba, choć Pan Łukasz na początku uprzedził, że jest kulinarnym ignorantem, co absolutnie w niczym nie przeszkadzało. Mówił zajmująco, o sprawach, które interesują wszystkich blogerów kulinarnych i gdyby mu się nie skończył czas, pewnie jeszcze długo słuchalibyśmy pytań i precyzyjnych odpowiedzi. Duże brawa za merytoryczne przygotowanie, luz i poczucie humoru.

IMG_5368

(Mantra na zdjęciu to stare, dobre “Om mani peme hung” 🙂 )

Dalej mieliśmy prezentację dotyczącą designu bloga prowadzoną przez Julkę Fic i Igę Furmańczyk z Nextweb Media. Fajne, sympatyczne i dobrze przygotowane dziewczyny, które mówiły głównie o marketingowych aspektach prowadzenia bloga – reklamie, zarabianiu, etc. Ok, nie było to nic, od czego doznałabym olśnienia, bo zbyt długo już siedzę w blogosferze, jakieś trzynaście lat, ale dla debiutantów z pewnością było to coś otwierającego oczy. Na przykład prosty fakt, że zarabianie na blogu, to nie takie kokosy, jak może się z pozoru wydawać, raczej pokrycie kosztów prowadzenia strony, usług grafika, czasem jakiś gadżet i tyle. Chyba, że chcemy iść w darmowe posiłki w zamian za pochwalane recenzje, ale o tym każdy decyduje sam, a czytelnicy nie są w ciemię bici, więc szybko takie rzeczy weryfikują. Jednak tu dochodzimy do kolejnego wystąpienia – Around the kitchen table – która mówiła o uczciwości, pozostawaniu sobą i wierności własnym upodobaniom. Wyjątkowo ciepła, bezpretensjonalna i szczera dziewczyna. Opowiedziała o swojej przygodzie z reklamą i o pozostaniu wiernym sobie. Nie ukrywam, że kupiła mnie tym, bo ponad wszystko cenię szczerość.

IMG_5371

Na koniec pierwszej części nudna właścicielka Books for Cooks. Chyba większość spodziewała się szczegółów dotyczących otwierania i prowadzenia księgarni kulinarnej, albo chociaż kilku niszowych a powalających tytułów, w zamian dostaliśmy rozwlekłe wywody na temat relacji Laury Osęki z książkami. Spodziewałam się mięsa i konkretów, dostałam papkę. Może w przyszłości będzie lepiej, póki co jest po prostu nudno.

Tu nasza relacja się kończy, ponieważ udaliśmy się na wyjątkową wystawę, którą Wam serdecznie polecamy.

Podsumowując – było dość ciekawie, fajnie że Kamis angażuje się w tego typu eventy, miło było odkryć w tych wszystkich torebkach, które dostaliśmy na koniec, zapas przypraw na rok, tym milej, że prawie nie było tam mieszanek, a więc nie było też glutaminianu sodu.

IMG_5406

Cieszę się też, że blogosfera jest coraz bardziej doceniana jako kanał opiniotwórczy, że wydarzają się tego typu imprezy. Jest nas coraz więcej, każde podniebienie ma głos, ludzie polegają na naszych opiniach, więc warto pozostać wiernym sobie – raz jeszcze duże brawa dla Eweliny Majdak za to, że mimo drżącego ze zdenerwowania głosu, przypomniała wszystkim obecnym o tym, co jest najważniejsze i za co cenią nas czytelnicy.

Magda

Share on facebook
Share on twitter
Share on print
Share on email
Kup moje książki
W pakietach taniej!
169,00 

Najniższa cena w ciągu ostatnich 30 dni: 169,00 .

Add to cart
109,00 

Najniższa cena w ciągu ostatnich 30 dni: 109,00 .

Add to cart
109,00 

Najniższa cena w ciągu ostatnich 30 dni: 109,00 .

Add to cart

3 Responses

  1. Zgadzam się!
    Pierwszy punkt konferencji był tak żenujący,że szkoda się nad nim rozwodzić.
    Można się tylko dziwić…
    Poza tym najlepszym wystąpieniem była prelekcja Prawnika.
    Głos Eweliny Majdak bardzo autentyczny,bez udawania.
    Choć niektóre elementy bym usunęła.
    Reszta do zmiany na przyszłość.

  2. Hmm widać ja miałam pecha do torebek od sponsora, bo dostałam ocet, sól i listki laurowe :/ Bardzo mnie zainspirowały kulinarnie…
    Zgadzam się, że Basia popłynęła, chociaż gwoli sprawiedliwości, trzeba przyznać, że próbowała powiedzieć też coś od siebie i były to jedyne sensowne zdania w beznadziejnej prezentacji pełnej nic nieznaczącego marketingowego bełkotu. W dodatku MC próbuje wcisnąć nam kit, że żurawina wygląda jak jeżyny:/
    Za to wychodząc wcześniej straciliście bardzo sympatyczne wystąpienie panów z manufaktury czekolady:)

Dodaj komentarz