Od razu mówię, że w Dębkach mam na liście jeszcze dwa inne miejsca, których nie udało mi się tym razem odwiedzić. Bo tym razem miałam misję, dzięki której niebawem będziecie mieli piękne wpisy o Pomorzu i darmowy ebook do pobrania, więc Dębki ogarniałam po robocie, a że moja robota polega w duże mierze na jedzeniu, to… To już byłam nafutrowana. Przyjmujemy zatem, że lista nie jest pełna i chętnie poczytam o Waszych typach, aby ją w przyszłości rozszerzyć. Gdyż lubię Dębki.
Na wstępie zaznaczę, że w Dębkach nie szukam cudów, ale też nie chodzi mi o tzw. “domowe obiady” i surówki z wiaderka. Mierzę siły na zamiary i celuję w jakiś środek, który będzie wypadkową względnej przyzwoitości względem gości (rym przypadkowy) i działalności sezonowej wymuszoną siłą wyższą. Cóż, wyżej… wyżej sezonu nie podskoczysz, takie realia. Jedziemy:
Pan Kurczak
Nie wiem z czego ta nazwa wynika, być może zaczynali od kurczaków pieczonych na rożnie czy czegoś podobnego, ale teraz menu jest całkiem sympatyczne, pizza może nie neapolitańska, ale całkiem jadalna, za to hummus – petarda i prześwietne fish & chips. Bardzo delikatny, soczysty dorsz w bardzo chrupiącej, cydrowej panierce. Fajny jest też wege talerz, który w menu figuruje jako “Vege falafel” z domowymi piklami (bardzo dobre rzodkiewki!), cudnymi buraczkami o idelanym balansie między kwasowością a słodyczą i tabbouleh, które tak naprawdę jest pęczakiem z jabłkiem i miętą, ale za to bardzo smacznym. Menu jest długie, znajdziecie tu i makarony z owocami morza, i jakieś delikatne inklinacje w kierunku Bliskiego Wschodu, i sałatki, i pizze. Generalnie jest w czym wybierać, a to czego tu spróbowałam było zupełnie przyzwoite.
Hola Hola
No, tego się w Dębkach nie spodziewałam. Co prawda myślałam, że pod hasłem “Wino, krokiety i śpiew” znajdę Hiszpanię, a znalazłam trochę Hiszpanii i trochę Włoch, nawet jakaś Grecja się przewija, ale to nie szkodzi. Pimientos de padron są doskonałe! Krokiety z szynką serrano i serem owczym też niczego sobie. Znajdziecie tu też hiszpańskie sardynki, greckie oliwki, ośmiorniczki w kaparach czy pieczone ziemniaki z majonezem truflowym. Generalnie dział “tapas” jest apetyczny i tak bardzo oderwany od otaczającej go rzeczywistości, że aż niemożliwy między zapiekanką, a kebabem. A jednak! Polecam Wam też burratę z truskawkami, pomidorami i miętą, jest świetna. I mają gazpacho! A dalej to już makarony, mule, ośmiornica, turbot i cote de boeuf. No i pizza. Pizza w Dębkach musi być. (Czy ostatnie zdanie zabrzmiało nieco smutno? To dobrze, tak właśnie miało zabrzmieć).
Chyba Ryba
Tu nie będę usilnie namawiać, pozostawiam to pod Waszą rozwagę. Miejsce świeżutkie, otwarte w tym roku. Ewidentnie pracują na średniej jakości składnikach, a lemoniadę robią na tym sztucznym syropie, który cytryny widział tylko przez szybę. Żur na własnym zakwasie jest lekko wodnisty, fish & chips widniejące w dziale “Specjały” to danie, które ewidentnie wymaga dopracowania, bo ani doprawione, ani panierka chrupiąca, ani tym bardziej frytki, Cezar jak zwykle z kurczakiem albo krewetkami (borze szumiący, dlaczego?), a makaron dostaliśmy rozgotowany. Cytując klasyka: “Parę niedociągnięć jest”. Ale za to schabowy z kostką! Och, cóż to jest za schabowy! Wielki na pół talerza, gruby jak należy, smażony na gęsim tłuszczu, chrupiący z wierzchu i soczysty wewnątrz. Schabowy pierwsza klasa i młoda kapustka też! I tylko dlatego o nich napisałam.
A teraz podrzucajcie swoje typy, Typy i Typiary! 🙂
Magda
Spodobał Ci się wpis? To fajnie 🙂 Będzie mi miło, jeśli go udostępnisz. Dziękuję!