W dzisiejszym odcinku nie będziemy się wdawać w dywagacje na temat tego jak wielu mężczyzn nie radzi sobie z tym, że kobiety tak świetnie sobie radzą. Nie będziemy też rozkminiać dlaczego tak wielu mężczyzn na świetnie sobie radzących kobietach zupełnie wprost pasożytuje, nie wychodząc w swoim wąskim światopoglądzie poza schemat praca-kanapa jako absolutne maksimum zaangażowania we wspólne stadło. Mam nadzieję, drogie siostry, że odcinacie takich trutni bez mrugnięcia okiem, bowiem ich miejsce jest na śmietniku. Tam, gdzie umieszcza się wszystkie zepsute odkurzacze, które wymienia się na lepszy model.
Rozmawiałam ostatnio z przyjaciółką, ze wszech miar mądrą i świadomą kobietą, o samodzielnym macierzyństwie, które nie wiadomo dlaczego postrzegane jest jako trudne. Otóż po odcięciu trutnia człowiek ma jedno dziecko mniej, więc czemu niby miałoby być trudniej, skoro jest łatwiej? W ogóle bez trutnia przyczepionego jak rzep życie staje się zupełnie przyjemne.
I bardzo mi się ta nasza kobieca samodzielność w każdym aspekcie życia podoba. Uważam, że jesteśmy mądre, dzielne, silne i wspaniałe. Ale już ministrowi Czarnkowi się to wszystko podoba mniej, oto bowiem zatwierdził ostatnio nowe kierunki polityki oświatowej tego państwa z dykty i trytytek. Kierunki te precyzuje doradca ministra, niejaki Skrzydlewski Paweł, dr, który stwierdza, że kluczowe jest “właściwe wychowanie kobiet, a mianowicie ugruntowanie dziewcząt do cnót niewieścich“. I dalej: “Tylko dzięki cnotom społecznym możemy uzyskać człowieka dojrzałego, czyli takiego, który umie spełniać dobro. Żeby jednak te cnoty mogły się rozwijać, to trzeba mieć zdrową rodzinę, opartą na monogamicznym nierozerwalnym związku mężczyzny i kobiety“. I jeszcze: “Dziś obserwujemy w kulturze bardzo niebezpieczne zjawisko moralne, także religijne, pewnego zepsucia duchowego kobiety polegającego na rozbudzeniu w kobiecie pychy, która się przejawia próżnością, zainteresowaniem wyłącznie sobą, egotyzmem, zwalczaniem obiektywnego porządku na rzecz widzenia siebie.“
Pyszne to jest. Ileż w tym strachu i bezradności!
Zacznijmy zatem od początku.
“Wychowanie kobiet” to ciekawy konstrukt. Pierwszy raz spotykam się z pomysłem wychowywania dorosłego człowieka. A rozwijając – oto kobieta, jako podczłowiek, wymaga troski, opieki i wychowania, bo jej ostatnio odebao. Trzeba tę kobietę zatem opanować, zapanować nad jej fanaberiami i umieścić tam, gdzie jej miejsce: w kuchni i na porodówce, w przeciwnym wypadku będzie robiła co jej się podoba.
“Cnoty niewieście” zostawimy sobie na deser, bo nim skończę ten tekst w mojej głowie powstanie pełna lista tychże i na końcu ją załączę, abyście nie mieli/miały wątpliwości czym są “cnoty niewieście” w XXI wieku.
Lecimy dalej.
“Tylko dzięki cnotom społecznym możemy uzyskać człowieka dojrzałego, czyli takiego, który umie spełniać dobro” – tu sprawa jest jasna i czytelna: otóż my, kochane moje siostry w mocy, wedle słów Skrzydlewskiego Pawła, dr, nie umiemy czynić dobra, jak jakieś zwierzęta czy coś. No, coś nam z tą emancypacją chyba ODEBAO i trzeba nas naprawić, bo jesteśmy zepsute. W każdym sensie 🙂
“Żeby jednak te cnoty mogły się rozwijać, to trzeba mieć zdrową rodzinę, opartą na monogamicznym nierozerwalnym związku mężczyzny i kobiety” – oto dowiadujemy się, że jedyną konstrukcją społeczną umożliwiającą czynienie dobra jest uświęcony związek małżeński osób przeciwnej płci. To by tłumaczyło pedofilię w kościele.
“Dziś obserwujemy w kulturze bardzo niebezpieczne zjawisko moralne, także religijne, pewnego zepsucia duchowego kobiety polegającego na rozbudzeniu w kobiecie pychy, która się przejawia próżnością, zainteresowaniem wyłącznie sobą, egotyzmem” – och, tak. Stałyśmy się wolne. Czasem bardziej męskie, niż mężczyżni. Jesteśmy wszystkim: fedrującymi na przodku przodownicami pracy, bankomatami, matkami, matkami niedojrzałych maminsynków, kucharkami, kierowcami, sprzątaczkami i jesteśmy z siebie dumne, bo mamy tę moc. A w związku z tym zaczynamy stawiać się i stawiać granice, to jest właśnie ta próżność, to stawianie samej siebie w centrum własnego zainteresowania, ten egotyzm. Tylko patrzeć, a urosną nam… wąsy! Okazuje się bowiem, że kobiecie samodzielnej potrzebny jest równorzędny partner i związek oparty na szacunku, a truteń dostaje kopa takiego, że leci na orbitę, bo taki jest kobiecie potrzebny jak rybie rower. Albowiem lepiej być samą, niż z byle kim. Potwierdzone info. I oto na trutnie padł blady strach, oto trutnie już pakują liofilizowane jedzenie, aby na orbicie nie umrzeć z głodu… Cóż, szczęśliwej drogi, już czas, my sobie świetnie radzimy!
“(…) zwalczaniem obiektywnego porządku na rzecz widzenia siebie.” – to też jest perełeczka. W ogóle cały ten tekst Skrzydlewskiego Pawła, dr, zapisze się złotymi zgłoskami w historii średniowiecznej Polski XXI wieku. Chciałabym się dowiedzieć kto ustalił ten “obiektywny porządek” i co to właściwie znaczy? Bo serio nie wiem. Ale zgaduję, że to jakiś patriarchalny dziad, który obawia się, że mu się niewolnica wymknie spod kontroli. A takie sytuacje historia zna i wiecie co jest dalej: dalej jest z dupy robiona jesień średniowiecza, więc dziad drży.
Dla mnie to jest narracja przestraszonego, przerażonego wręcz człowieka, któremu wierne służki wymykają się z rąk. Jest tylko jeden kłopot: my się już wymknęłyśmy i tym razem nie damy się spalić na stosie. Ups.
A oto dekalog cnót niewieścich na XXI wiek:
Niezależność
Samodzielne myślenie
Samostanowienie o swoim życiu i ciele
Samodzielność finansowa
Odwaga mówienia, myślenia i życia tak jak się chce
Posiadanie ambicji i ich realizowanie
Dbanie o siebie i swój dobrostan
Asertywność i stawianie granic
Bycie niegrzeczną, gdy trzeba
Wychowanie synów na feministów
Daję tej radosnej wypowiedzi Skrzydlewskiego Pawła osiem gwiazdek. Oto one: