Rzadko piszę aż tak na gorąco. Kwadrans temu wróciłam do domu i tak mi spieszno się tym z Wami podzielić, że mylę literki. Ale tak naprawdę to nie jest moje odkrycie sprzed kilku godzin, bo o Winnym Garażu wiem od kilku lat. Wczoraj jednak pierwszy raz tam jadłam. I przepadłam.
I tak dla odmiany to nie jest historia o jedzeniu, to znaczy też, ale nie tylko. Jedzenie jest świetne i zaraz do niego dotrzemy. Ale to jednak bardziej historia o miejscu, które stoi na jakimś pieprzonym hedonistycznym czakramie. Jak się dobrze dostroicie, nastawicie na fajną energię, to gwarantuję, że będziecie tu chcieli zostać dłużej lub na zawsze. I Wasze pieski też.
Kawałek za Konstancinem, hen w lesie, jest Garaż. Na serio garaż, bo najpierw sprzedawali tu wino z garażu właśnie, a później ludzie do tego wina zapragnęli jeść. I tak powstała fajna, przytulna knajpa, choć nazwa została i fajna selekcja win też. Nie bójcie się odległości od centrum miasta, jak Wam pisałam o Podkowa Wine Depot to też mieliście kawałek, a jakoś w niczym Wam to nie przeszkodziło.
Tu jest tak przyjemna energia, że jeśli będziecie mieli gorszy dzień, to możecie pojechać do Garażu i się naładować jak bateryjka. I naprawdę czuć, że ludzie, którzy tu pracują lubią to, co robią, lubią to miejsce i siebie nawzajem. Lubią też gościć innych i żeby ci inni przychodzili z pieskami. Ja wiem, że “za Konstancinem” plus wino znaczy mniej więcej tyle, że ktoś nie pije i prowadzi, ale podpowiem, że na ścianie znajdziecie wypisany kredą numer do zaprzyjaźnionego taksówkarza, który odstawi Was do domu i nie policzy jak za prezydenta, więc ta wycieczka z miejsca robi się jeszcze przyjemniejsza.
Ważny tu jest produkt, gotują domowo, to nie są skomplikowane rzeczy, ale szalenie smaczne i od serca. Jest też babcia Halinka, która piecze wszystkie ciasta i babcia Halinka nie jest produktem marketingowym, tylko prawdziwym człowiekiem. Tu jest tak ko-ko-ko cudownie, że naprawdę musiałam się wykazać silną wolą, aby wreszcie wstać od stołu i wrócić do domu. Będziecie mieli identycznie, gwarantuję.
Zjedliśmy tu znakomitą grzybową (17 zł) na świeżych podgrzybkach, która smakowała zupełnie jak w domu i nikt nie pożałował grzybów. Zaraz za nią tatar wołowy (36 zł) z klasycznymi dodatkami – żółtkiem, ogórkiem kiszonym, kaparami, odrobiną musztardy… Takie proste rzeczy, ale cholernie cieszące.
A giczka jagnięca z karmelizowanymi buraczkami i duszonym jarmużem (47 zł)? Poezja! Idealnie delikatne, rozpadające się pod naporem widelca mięso, słodkawe buraczki i świetnie doprawiony jarmuż. To naprawdę nie są skomplikowane rzeczy, ale szalenie smaczne. I koniecznie, koniecznie zamówcie pierogi z cielęciną (38 zł), bo w przeciwnym wypadku ominie Was w życiu coś ważnego. Ciasto jest cienkie i delikatne, tak samo jak nadzienie rozpływa się w ustach, a tego ostatniego jest dużo, podobnie jak idealnej okrasy. Tu moglibyśmy poprzestać, bo porcje są godne i po pierogach ledwo mogłam złapać oddech… No dobra, tu poprzestaliśmy, a bezę babci Halinki zabraliśmy na wynos i zaraz zamierzam ją zjeść do porannej kawy.
Mili moi, róbcie rezerwacje, bierzcie pieski, dzieciaki oraz przyjaciół i jedźcie do Winnego Garażu jak najszybciej. Podrapcie kotkę Marysię za uchem, jedzcie, pijcie i cieszcie się miejscem, które powstało z miłości do ludzi. Serio, w tym kraju są jeszcze tacy, którzy lubią ludzi. Szok, niedowierzanie, cała Polska wpadła w stupor.
Magda
Info
www fb
ul. Mazowiecka 8, Dobiesz, gm. Góra Kalwaria
Podobne wpisy
Syty chmiel – oto pochwała kreatywności i doskonałego smaku. Koniecznie podzielcie się z przyjaciółmi!
Trattoria Italiana – możliwie, że to najlepsze włoskie w Polsce
Kontakt – znakomity koncept i na dobre jedzenie i na dobre wino
Youmiko – jak to możliwe, że wegańskie sushi jest tak dobre?
Baron The Family – tylko takie gotowanie ma sens!
Señor Lucas – na własne oczy widziałam, jak jeden pan płakał
5 odpowiedzi
Dla mnie, poza kuchnią oczywiście, zawsze na propsie była obsługa w WG. Świetne miejsce.
A to nie da się tam dojechać autobusem? ;D
da się, jest tam jakiś przystanek niedaleko
fajny tekst! Miejsce dobrze znam bo sam mieszkam niedaleko i regularnie Garaż odwiedzamy od wielu miesięcy, jeszcze kiedyś kupowaliśmy wino z oryginalnego garażu jednostanowiskowego 🙂
Pan Wojtek (właściciel) to osoba którą się chętnie odwiedza z samej przyjemności obcowania z normalnym inteligentnym i gościnnym człowiekiem (a w dodatku świetnym znawcą win), a kucharz i ekipa która wraz z nim współpracuje naprawdę dba o to co robi. I o ile się nie mylę – wiele tam rodzinnych powiązań.
Kuchnia znakomita, a jak na polskie standardy – bywa wybitna, kucharz nie boi się odważnych wyszukanych potraw, do których wykonania podchodzi precyzyjnie i odpowiedzialnie. Unikat jeśli chodzi o polskie standardy. Ceny może nie najniższe, ale w stosunku do jakości potraw – jak najbardziej korzystne i zdecydowanie jest to “good value”.
A ekipę Garażu pozdrawiam, i do zobaczenia przy kolejnej okazji.
W tych okolicach jest sporo fajnych miejsc. Wraz z dziewczyną odkryliśmy już winny garaż a ostatnio totalnym przypadkiem w Zalesiu Górnym Cucine. Dwa różne miejsca ale jakie 🙂