Najpopularniejszy w Polsce blog z kategorii food&travel

Stolica Cafe – przepadłam. I zamierzam w tym trwać

Share on facebook
Share on twitter
Share on print
Share on email

Może to dziwnie zabrzmi, ale tęsknię za gastronomią sprzed kilku lat. Za jakością, za kłanianiem się przed wysokiej klasy produktem, za chodzeniem za nazwiskami, bo dobry szef kuchni był gwarantem dobrych doświadczeń. Teraz o sukcesie miejsca decyduje jego “instagramowość”. Gardzę tym tak, że rzygam. I said what I said.

Dlatego jest mi szalenie miło opowiedzieć Wam o nowym miejscu, w którym jest i smak, i sens, i żwawy jak bączek Boguś Gałązka, którego możecie (i powinniście) kojarzyć z Gothic Cafe – restauracji karmiącej jak szatan, która przez wiele lat działała na malborskim zamku. Gothic Cafe już nie ma, ale dla nas to dobrze, bo szef Gałązka zapuszcza korzonki w mieście stołecznym. I robi to w swoim stylu. Czyli w dobrym stylu. Oto sprawca zamieszania:

 

 

Zjecie tu przede wszystkim śniadania i lunche, zaraz będzie koncesja na alkohol, a gdy zrobi się ciepło, to rozsiądziecie się na wspaniałym patio, albowiem Stolica Cafe znalazła swoje miejsce w kinie Iluzjon. No, ma to swój klimat, trzeba przyznać.

W menu znajdziecie shakshoukę, wegańskie angielskie śniadanie, jajka po benedyktyńsku, hummus czy francuskie tosty. Lista jest znacznie dłuższa, a wybór absolutnie wystarczający, aby zaspokoić każdy gust. Są też słynne naleśniki, które onegdaj ekipa Gothic Cafe dostarczała do pociągu zmierzającego z Warszawy do jej najdalej na północ wysuniętej dzielnicy, czyli Sopotu. Naleśniki są fenomenalne i nic się w tej sprawie nie zmieniło. Różnica jest tylko taka, że aby je zjeść nie trzeba siedzieć w pociągu relacji Warszawa Centralna – Gdynia Główna. Z mojej perspektywy: ekstra.

Na pewno warto pochylić się tu nad shakshouką, bo jest nieco inna. Zamiast papryki jest bakłażan i cukinia, do tego piklowana cebulka, sporo zieleniny i czarnuszka, która robi tu kolosalną robotę. Niby drobiazg, a znaczący. Do tego pachnący chleb z masłem z gorczycą i odrobiną maślanki i życie z miejsca nabiera rumieńców. Tu warto też zrobić krótki przystanek. W menu znajdziecie sporo nawiązań do kuchni bliskowschodniej (kocham!), bowiem fascynacja szefa Gałązki Iranem jest powszechnie znana. Z drugiej strony fascynacja starymi (bardzo starymi!) recepturami również znalazła tu swoją manifestację. Nie mogło być inaczej, skoro szef Gałązka się z tego tematu doktoryzuje. Dlatego właśnie pesto z pietruszki podane z cudownym, rzemieślniczym chlebem zrobi Wam wspaniałe “dzień dobry”.

 

 

Koniecznie weźcie też jajka po benedyktyńsku podane na chałce i boczku. Są perfekcyjne, żółtko cudownie wypływa, a sos holenderski… Powiem tak: gdybyście postanowili znaleźć wzorzec z Sèvres sosu holenderskiego, to on jest w Stolica Cafe. Doskonale harmonijny smak, ani na jotę je odchyla się w żadną ze stron. A przecież bywa tak, i to często, że wygląda dobrze, pachnie dobrze, a jest zbyt kwaśny lub odwrotnie – kompletnie pozbawiony charakteru. No więc to nie tu. Tu jest czysta perfekcja.

 

 

Namawiam Was też na kremowy, wspaniały hummus, któremu towarzyszą wyjątkowo udane pikle z dyni i selera naciowego. W szczególności należy się pochylić nad słodkawym, cudownym selerem. To jest obłęd w ciapki, przysięgam! I tak – nie sądziłam, że kiedykolwiek napiszę coś takiego o selerze naciowym. Seler naciowy? No, doprawdy.

 

 

A na koniec sławne naleśniki – delikatne, puszyste, podlane obficie sosem malinowym i upstrzone owocami jak choinka bombkami. Pokochają dzieci, pokochają dorośli. Tak jest skonstruowany świat.

 

 

Przepadłam. I zamierzam w tym trwać.

Rachunek

Magda

Info

fb
ul. Narbutta 50A, Warszawa

Szef kuchni: Bogdan Gałązka

Spodobał Ci się wpis? To fajnie 🙂 Będzie mi miło, jeśli go udostępnisz. Dziękuję!

 

Share on facebook
Share on twitter
Share on print
Share on email

Dodaj komentarz