To nie był mój pierwszy raz w 511, ale pierwszy tak bardzo ukierunkowany na odpoczynek. Taki mam moment w życiu, że interesują mnie proste przyjemności: porządnie się wyspać, zjeść coś dobrego, dać rozmasować plecki… i powtórz. I to się prędko nie skończy, więc na tej kanwie stworzymy sobie nowy cykl: “Najlepsze Polskie Hotele”. Miejsca, które mają to “coś”, w których człowiek czuje się zaopiekowany i ukochany, miejsca w których nic nie musisz, ale wszystko możesz. Idealne na weekendowe ładowanie baterii.
Zanim mi napiszecie, że wolicie wynająć samodzielny dom gdzieś w głuszy – ja też na ogół wolę. Ale czasem lubię, jak ktoś mi podsunie śniadanko pod nos, a później obiadek i kolacyjkę, gdzieś pomiędzy zrobi masaż albo naleje do kieliszka przedniego wina. Zaopiekuje się. Zdejmie z pleców obowiązek zrobienia zakupów spożywczych i mycia garów. To ma swoje plusy, zaufajcie mi, jestem profesjonalistką. I jeśli macie takie swoje ulubione miejsca, w których człowiek naprawdę odpoczywa, to spokojnie możecie mi je polecić. Konsekwentnie zamierzam je sprawdzać.
Okolica
Jura krakowsko-częstochowska oferuje mnóstwo atrakcji. Jest Szlak Orlich Gniazd z absolutnie magicznymi zamkami, jest Pustynia Błędowska, największa w Polsce połać lotnych piasków, są skałki idealne do wspinaczki, są trasy rowerowe i biegowe. Dla aktywnych jest to wymarzony teren aby ruszać się przez cały pobyt. Jeśli więc odpoczywacie w ruchu, to koniecznie rozważcie ten bajkowy kierunek, bo wciąż nie jest przesadnie popularny, a uważam, że powinien być. Przecież to perełka!
Hotel
Same zabudowania cudnie wkomponowano w białe, strzeliste skały. To właśnie one wyznaczają teren należący do hotelu i choć ten nie jest mały – wydaje się przytulny i kameralny. To bardzo fajne wrażenie, które podbija cudnie przyjazna obsługa. Obsługa, która naprawdę jest tam dla gości, nie odwrotnie. Każde życzenie zostanie spełnione, nieodmiennie z uśmiechem na ustach.
Jest to hotel jednoznacznie psiolubny. Nie dlatego, że to taki PR, tylko dlatego, że obecni właściciele znaleźli w tym miejscu psa, Zuzię, i postanowili, że skoro tak, to hotel będzie otwarty na naszych braci mniejszych. Z psem można tu wszędzie, także do restauracji i absolutnie nikt się nie burzy. Bywają tu stali goście, których psiaki w ogóle samodzielnie poruszają się po hotelu z jeżdżeniem windą włącznie. Ujmują mnie takie miejsca i chciałabym, aby było ich jak najwięcej. Bowiem rozwój społeczeństwa poznaje się po tym, jak to społeczeństwo traktuje zwierzęta.
Z samego hotelu do zamku w Ogrodzieńcu jest zaledwie kilkaset metrów spacerkiem przez las. Jeśli chcecie zobaczyć jak to wyglądało wiosną, to zajrzyjcie tutaj po więcej słonecznych zdjęć.
Dla tych, co lubią się pluskać ważną informacją będzie to, że w basenie jest źródlana woda z własnego ujęcia. A dla stawiających na urodę – strefa SPA z rozbudowanym repertuarem zabiegów również z obszaru medycyny estetycznej powinna być interesującą opcją. Tu warto jednak pamiętać, by na wybrane zabiegi zapisać się z wyprzedzeniem, bo mają spore obłożenie.
Przyznam, że dawno tak nie odpoczęłam jak w ostatni weekend. Łóżka są szalenie wygodne, więc miałam pewną trudność, żeby zdążyć na śniadanie. Właściwie momentami czułam, jakby mnie zasysało. A z drugiej strony czas się tu inaczej zakrzywia, bo w sobotę zdążyliśmy i pocelebrować poranek, i pójść na długi masaż, i znowu trochę pospać, i pocelebrować obiad, i pójść na spacer, i popływać, i cieszyć się długą walentynkową kolacją z muzyką na żywo. A na koniec stwierdzić, że poranek był chyba jakoś dwa dni temu, bo tyle się wydarzyło. Może to miejscowy urok, a może jakiś czakram?… Wiem jedno – w zaledwie jeden krótki weekend naładowałam baterie tak, jak czasem nie udawało mi się przez cały tydzień na jakiejś ciepłej wyspie.
Papu
Ach, to jest taki piękny kawałek tej opowieści! Przede wszystkim śniadania: bufet śniadaniowy w porównaniu z sieciowymi hotelami może wydawać się nieco mniejszy. Jest jednak drobna acz znacząca różnica: w sieciowych hotelach śniadanie polega na selekcji negatywnej i na koniec człowiek i tak zatrzymuje się przy owocach. Natomiast w 511 chcesz zjeść wszystko. WSZYSTKO. Domowe pieczone mięsa, pasztety, wędzone ryby, sałatki, granole, słodki Jezu w pomidorach, kocham te śniadania. Ale to nie jest dziwne, bo za sterami gastronomii stoi tu Oliwia Bernady, znakomita szefowa kuchni, która wyznaje filozofię najbliższą mojemu sercu: lokalnie, naturalnie, bez proszków, za to smacznie. Oliwia jest mistrzynią wyrafinowanych smaków, zaskakujących połączeń i robienia człowiekowi tak, że chce więcej. I więcej. I więcej.
Tu naprawdę można sporo zjeść ze zwykłego łakomstwa, więc nie dziwcie się, że najwięcej zdjęć mam z restauracji. Głównie tam bytowałam. Istotna informacja jest taka, że po tutejszym jedzeniu człowiek czuje się dobrze. Brzuszek jest pełny, ale ukołysany, zadowolony i daje spać. A tego nie można powiedzieć o każdej, nawet bardzo wykwintnej restauracji.
Przepadam za tutejszym jedzeniem i jeśli nawet nie będziecie mieli w planach zatrzymać się w hotelu, ale będziecie w okolicy, to koniecznie wpadnijcie tu na obiad lub kolację. Zakochacie się, słowo.
Dla kogo?
Na pewno nie dla tych, co lubią się polansować. To nie jest klimat koszulek polo z postawionym kołnierzykiem. Przyjeżdżają tu normalni ludzie – odpocząć, zjeść coś dobrego, spędzić czas ze znajomymi czy rodziną. Bez tego zbędnego zadęcia, epatowania metkami, przecież i tak wiadomo, że ich stać, skoro tu są, no heloł. Bardzo jest to miłe, bo goście też względem siebie są otwarci i serdeczni.
Na pewno jest to hotel, w którym świetnie odnajdą się pary chcące spędzić romantyczny czas we dwójkę (masaż dla dwojga – polecam), odnajdą się również rodziny z dziećmi, bo te ostatnie traktowane są tu z duża dozą wyrozumiałości, no i oczywiście właściciele psów. Aha, czy mówiłam, że z kotami także można? Ano można. I weź tego miejsca nie kochaj!
Magda
Info
www fb
Bonerów 33, 42-440 Podzamcze
Spodobał Ci się hotel 511? To zasugeruj ukochanemu, że mógłby Cię tam zabrać i podaj dalej!