Wiecie już, że Jezioro Como mnie kompletnie zachwyciło. Uważam, że jest piękniejsze, niż Garda, choć za Gardą też przepadam i byłam tam kilka razy. Ale Como… Ta kameralność, ten włoski styl i szyk, te widoki. I w końcu to jedzenie!
Przynaję, że z premedytacją czekałam z publikacją tego wpisu. Mam dobry powód. Ten powód jest pyszny i nie trzeba wsiadać do samolotu. Pisałam Wam już, że nad Como szukaliśmy inspiracji do wkładki restauracji Italiana, na której zaproszenie tam pojechaliśmy. Skład był doborowy, jedzenie też i przywieźliśmy coś, co – mam nadzieję – zachwyci Was tak, jak nas. Choć do Italiany warto nie tylko na wkładkę znad Como, bowiem mają znakomitą pizzę i cudowne, robione na miejscu makarony – po włosku al dente i z jakościowymi dodatkami. To chyba jedyna po tej stronie Wisły restauracja, która serwuje świeże makarony robione na miejscu. I do tego jest na Francuskiej. A jak już się wybierzecie, to zaklinam Was – zjedzcie koniecznie gnudi z wkładki #comolake – fenomenalne kluseczki z ricottą i szpinakiem, rozpustnie unurzane w złotym masełku. To jest niebo! Właśnie dlatego chciałam odczekać z publikacją tego wpisu – żeby mieć pewność, że wysyłam Was tam, gdzie dostaniecie to, co obiecuję.
Poniżej znajdziecie adresy, które w ciemno możecie sobie wydrukować. Wszędzie tutaj jedzenie jest na bardzo wysokim poziomie, choć w różnych stylach, więc możecie przyjąć, że będzie smacznie i różnorodnie. Zwróćcie uwagę na… uwagi. Żeby nie pocałować klamki. Bo wiecie – Włosi to są Włosi. Jeden ma otwarte cały dzień, drugi w co drugi dzień, a trzeci tylko wieczorami. Oszaleć można. Serio.
Il Caminetto, Varenna
Tak naprawdę knajpa leży kilka kilometrów od Varenny i konieczny jest samochód. Bazują na lokalnych produktach, kuchnia od serca, taka włosko-domowa, regularnie organizują też warsztaty. Tu koniecznie wcześniej zadzwońcie i zapytajcie czy są otwarci (jeśli tak, to zróbcie rezerwację). Mogą mieć warsztaty, więc nie jedźcie w ciemno. Nie liczcie, że dowiecie się tego z internetów. Włosi to Włosi, no co Wam będę mówiła?… Aha, świetnie mówią po angielsku, ale lubią sobie pożartować, więc nie zrażajcie się.
A tu wpadnijcie na deser. To najbardziej kultowa lodziarnia w okolicy, więc bacznie czytajcie szyldy, bo raptem kilkadziesiąt metrów dalej jest kolejna i łatwo się pomylić. Dostaniecie tu także świetną kawę, ale wieść gminna niesie, że najlepszy jest sorbet czekoladowy. Tak, dobrze czytacie – sorbet czekoladowy. Nam nie było dane ustrzelić, ale jeśli Wam się uda, to poproszę o relację organoleptyczno-fotograficzną.
Gdzie?
Contrada del Porto Varenna, 14, 23829 Varenna LC
Salice Blu, Bellagio
Podobno mekka okolicznych foodies. Kuchnia raczej ciąży w stronę fine diningu, więc jeśli będziecie mieli taki przelot, to to jest odpowiednie miejsce. Dobry produkt, za sterami miejscowa gwiazda telewizji, która ma na koncie wygraną w Master Chefie, ceny adekwatne.
Gdzie?
Via per Lecco, 33, 22021 Bellagio
tel. +39 339 834 3067
Trattoria Baita Belvedere, Bellagio
No, a to jest Wielkie Włoskie Żarcie! Aby się tu dostać konieczny jest samochód, bo knajpa leży wysoko w górach, a droga do niej jest wąska i kręta. Ale warto, bo oferuje taki widok na jezioro, że spadają gacie. Kiedy weszliśmy, dwa długie stoły na tarasie zajmowało kilkudziesięciu Włochów, pomniejsze stoliki też. No i my – pasibrzuszki z Polski. Karta króciutka, oparta na lokalnym produkcie (koniecznie spróbujcie tutejszych serów na mleku od tych krówek, które pasą się na pastwisku obok), znajdziecie tu typowe dla tego miejsca dania – proste, górskie, dające krzepę i przepyszne. Hołduje się tu zasadzie farm to table. To miejsce jest perełką i wiem, że Was zachwyci. Konieczna rezerwacja.
Zatrzymaliśmy się dwie minuty spacerem od tej knajpy. Warto zrobić rezerwację na tarasie, bo widok jest przeuroczy – wprost na jezioro. Trafiliśmy tutaj pierwszego wieczora i od razu objawienie. Słuchajcie, dają tu takie specyficzne, wielkie jak pół pięści gnocchi skąpane w pomidorowo-kremowym sosie. Te gnocchi to jest cud. Najpierw je sobie wyrywaliśmy, a później zamówiliśmy jeszcze, bo nie będziemy się bić o ziemniaczane kluski. To jest takie domowe, serdeczne danie, w którym jest tylko miłość, dużo dobrego sera i dojrzałych na słońcu pomidorów. No i te gnocchi możecie teraz zjeść w Italianie. NIE MA ZA CO!
Gdzie? Via Alle Rive 44, 22020 Faggeto Lario
tel. +39 031 309866
Vanini Osvaldo, Lenno
Ach, tu znaleźliśmy najprawdziwsze włoskie złoto! Nie dość, że to miejsce prowadzone jest przez uroczego dziadziusia, to jeszcze uznawane za jedną z największych atrakcji w okolicy (ale taką dla pasibrzuszków). Podobno jest to ulubiona oliwa Jamiego Olivera. Przywiozłam tyle, ile dałam radę poupychać w cudzych walizkach (bo większe, niż moja), a i tak już prawie zużyliśmy. Koniecznie tu zajrzyjcie, przyjmą Was ciepło, obiecuję.