Na babskie wkurwienie ma wpływ wiele rzeczy. Jednym z liderów peletonu są hormony, co łatwo zaobserwować podczas PMS-u, kiedy kobiecie wyrastają dwie dodatkowe głowy, obie wyposażone w kły. Takie w sam raz do szarpania. A ex aequo z PMS-em jest mężczyzna. Mężczyzna potrafi wkurwić kobietę w dowolnie wybranym momencie cyklu, miesiąca oraz doby. Właściwie mężczyźnie należy się order z cebuli, bo mało co może z nim we wkurwianiu kobiety konkurować.
Wiecie jak jest – wkurwienie ma mnóstwo poziomów i zabarwień. Czasem narasta bardzo długo, innym razem jest jak napalm – bum! i zaorane do gołej ziemi. Ja mam taką przypadłość, że lubię sobie upuszczać ciśnienie we wczesnym stadium, bo jak przetrzymam za długo, to napalm i zaorane. Jakiś czas temu kolega Sebastian uświadomił mi, że wywrzaskiwanie brzydkich słów w samochodzie, kiedy jakaś lebiega zajedzie ci drogę, to jest jednostka chorobowa. Na szczęście nieszkodliwa, bo zaraz jak gdyby nigdy nic, wracam do nucenia wesołych piosenek. I jednak mam rozróżnienie na kobietę i mężczyznę za kierownicą. Kobieta, która fatalnie prowadzi najwyżej mnie tylko rozeźli, ale do faceta tracę jeszcze szacunek. Wtedy klnę szpetnie i z dużo większym wyrafinowaniem. Sorry, chłopaki, po prostu nie wychodźcie z domu bez wcześniejszego upewnienia się, że macie przy sobie nie tylko portfel i klucze, ale również jajka.
Nadmiar informacji to też nie jest rozrywka dla umęczonego byciem mężczyzną mężczyzny. Pamiętaj, siostro – jedno zdanie, jedno polecenie. Nie „Wyprowadź psa i nie zapomnij kupić mleko i masło”, lecz „Wyprowadź psa”. A o mleku i maśle doślij mu smsem. Faceci są zadaniowi i lubią po kolei. To prawdopodobnie zwiększy twoją skuteczność do 100%.
Komunikacja na linii kobieta – mężczyzna to w ogóle jest osobny temat. Z facetem nie da się normalnie i zdaniami wielokrotnie złożonymi. Do faceta trzeba mówić wolno, wyraźnie i prosto. Na przykład: „Kochanie, wyjmij, proszę, naczynia ze zmywarki”. To jest komunikat, który trafia. Ale już: „Kochanie, wyjmij, proszę, naczynia ze zmywarki i koniecznie wypoleruj kieliszki” w męskich uszach brzmi tak: „Kochanie, wyjmij blablablabla kieliszki”. Co z tego rozumie mężczyzna? No, proste: pijemy!
Albo to: “Jak to dzisiaj wieczorem wychodzimy? Nic mi nie mówiłaś!”. Obie wiemy, że mówiłaś. Trzy razy, z czego ostatni dziś rano przy śniadaniu. To nawet nie jest tak, że jemu się nie chce i się wykręca. On naprawdę mógł tego nie usłyszeć. Prawdopodobnie użyłaś kilku zdań wielokrotnie złożonych, więc w sumie to twoja wina, że usłyszał: “Kochanie, blablablabla, blabla, bla, podaj cukier”. On ci ten cukier rzeczywiście podał, ty uznałaś, że przyjął do wiadomości całą resztę, a tymczasem zostałaś klasycznie wywiedziona w pole. W takich sytuacjach mój wkurwieniometr pokazuje 5/10. W porywach do 6. Na początek wystarczy.
A “zaraz”? Jedno z moich ulubionych słów, zna je każdy będący w wieloletnim związku.
– Kochanie, wyrzuć śmieci.
– Zaraz.
I pyk, i już ciśnienie rośnie. Z tym sobie poradziłam łatwo – po prostu odwróciłam role. “Zaraz” stało się MOIM ulubionym słowem. On prosi o herbatkę i może kawałek szarlotki, a ja na to: “Zaraz”. I nos w telefon, i dalej przeglądam fejsa. Ale bacznie obserwuję kątem oka. Nawet nie wiecie, jak szybko podziałało. Czyli, jak mawia kwiat polskiej młodzieży zatrudniony w firmie Szlachta nie pracuje: miej wyjebane, a będzie ci dane. Pardon le mot, to cytat.
Ale jest coś ponad tym wszystkim, coś na specjalne okazje. Bo kłócić też się można na różne sposoby. Można się nawzajem jeszcze bardziej nakręcać, można też mieć mózg i powoli schodzić do normalnego tonu, aby wreszcie usiąść na tyłku i przegadać jak dorośli. Pod warunkiem, że on nie powie tych trzech słów w momencie, kiedy już od kwadransa para leci ci uszami – wtedy napalm, zaorane, goła ziemia. Bo najpierw doprowadza cię do furii, do szewskiej pasji po prostu, a kiedy już w to wchodzisz, kiedy rozkręcasz się na dobre i wjeżdżasz na oklep na karym rumaku w samo oko cyklonu, on mówi…
.
.
.
.
.
Uspokój. Się. Kochanie.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
THIS IS SPARTAAA!
Magda
P.S. W razie wątpliwości – ten tekst powstał dla beki.
“Do faceta trzeba mówić wolno, wyraźnie i prosto” i do tego z uśmiechem:) . Żeby było jasne kocham mojego K. a charakter mam włoski – wręcz sycylijski. Trudno to pogodzić – ale z uśmiechem awantur jest mniej.
Z tymi kieliszkami i cukrem to teksty pierwsza klasa. Rozweseliło ale też dało do myślenia. Z drugiej strony trochę wymagające jesteśmy i gdyby faceci byliby idealni to i tak byśmy znalazły inny sposób na generowanie złości 🙂
O nieee, uspokój się kochanie to prawidłowy tekst. Mnie do morderczych myśli doprowadza “co, masz okres?”. Jakbym nie miała prawa się wkurwić tak normalnie, albo jakby okres odbierał mi możliwość logicznego osądu. Na szczęście mój luby nie uprawia takiej gadki.
Hahaha. A jakie są trzy słowa doprowadzające mężczyzn to szału? “Kochanie. Musimy porozmawiać.” Tak więc nie mówcie im, że musicie coś przegadać, to nie będziecie słyszeć by się uspokoić. P.S. W razie wątpliwości – ten komentarz powstał dla beki.
Szanuję to. Mamy cos takiego jak stan czuwania. Mrugamy oddychamy, wygladamy na obecnych, nawet odpowiadamy na zapytania, lecz taśma się nie nagrywa. Stąd te akcje później.
I pozamiatane, najczęściej wstaję z łóżka w takich podskokach, że przy okazji uderzę jeszcze małym palcem o szafkę i wtedy już całe moje nieszczęście to jego wina, bo nie słyszę nic innego jak “po..co..Ci..te..nerwy..”.
Gorsze niż ‘Uspokój sie kochanie” jest “o co ci chodzi”, gdzie trzy minuty temu skończyłam monolog o tym, co mi na sercu leży. To dopiero podnosi ciśnienie 😀 😀 😀
Jak żona informatyka który bywa zero-jedynkowy nauczyłam się że “mógłbyś rozpakować zmywarkę” to nie jest wyraźna sugestia zeby rozpakował zmywarkę. Zwłaszcza jak w odpowiedzi usłyszysz “No mógłbym”. parę razy na początku pożycia się na to nabrałam. Moje pretensje że czegoś nie zrobił były dla niego zaskoczeniem. bo ja tylko pytałam czy by mógł i on wyraził gotowość ale dalszych komend nie było.
I jeszcze kwestia braku bufora – jak informatyk robi jedna czynności to mu w trakcie nie każ robić czegoś innego, nawet jeżeli jest oczywiste, że to ma być później. Dotyczy to nawet robienia czegoś miłego np. “może napijesz się wina?” – odpowiedź “zmywarkę rozpakowuje, nie widzisz???”
Życie z informatykiem wymaga pewnych przystosowań – większość z nas wychowano tak, ze nie potrafimy wydawać poleceń, musimy je opakować w jakieś “czy mógłbyś” i “czy mogę cie prosić”,
Ale jak się pozna instrukcję obsługi to potem zero fochów i absolutna przewidywalność, co może nie brzmi romantycznie na początku związku ale po latach naprawdę ułatwia wspólne życie.
11 Responses
“Do faceta trzeba mówić wolno, wyraźnie i prosto” i do tego z uśmiechem:) . Żeby było jasne kocham mojego K. a charakter mam włoski – wręcz sycylijski. Trudno to pogodzić – ale z uśmiechem awantur jest mniej.
Z tymi kieliszkami i cukrem to teksty pierwsza klasa. Rozweseliło ale też dało do myślenia. Z drugiej strony trochę wymagające jesteśmy i gdyby faceci byliby idealni to i tak byśmy znalazły inny sposób na generowanie złości 🙂
O nieee, uspokój się kochanie to prawidłowy tekst. Mnie do morderczych myśli doprowadza “co, masz okres?”. Jakbym nie miała prawa się wkurwić tak normalnie, albo jakby okres odbierał mi możliwość logicznego osądu. Na szczęście mój luby nie uprawia takiej gadki.
Hahaha. A jakie są trzy słowa doprowadzające mężczyzn to szału? “Kochanie. Musimy porozmawiać.” Tak więc nie mówcie im, że musicie coś przegadać, to nie będziecie słyszeć by się uspokoić. P.S. W razie wątpliwości – ten komentarz powstał dla beki.
Szanuję to. Mamy cos takiego jak stan czuwania. Mrugamy oddychamy, wygladamy na obecnych, nawet odpowiadamy na zapytania, lecz taśma się nie nagrywa. Stąd te akcje później.
“I po co Ci te nerwy?”
.
.
.
.
.
I pozamiatane, najczęściej wstaję z łóżka w takich podskokach, że przy okazji uderzę jeszcze małym palcem o szafkę i wtedy już całe moje nieszczęście to jego wina, bo nie słyszę nic innego jak “po..co..Ci..te..nerwy..”.
Super tekst. Tylko w oku cyklonu chyba akurat jest spokojnie…
Y… To jakie to są te trzy słowa? 🙂
Gorsze niż ‘Uspokój sie kochanie” jest “o co ci chodzi”, gdzie trzy minuty temu skończyłam monolog o tym, co mi na sercu leży. To dopiero podnosi ciśnienie 😀 😀 😀
Albo on: nie denerwuj mnie, bo…
Jak żona informatyka który bywa zero-jedynkowy nauczyłam się że “mógłbyś rozpakować zmywarkę” to nie jest wyraźna sugestia zeby rozpakował zmywarkę. Zwłaszcza jak w odpowiedzi usłyszysz “No mógłbym”. parę razy na początku pożycia się na to nabrałam. Moje pretensje że czegoś nie zrobił były dla niego zaskoczeniem. bo ja tylko pytałam czy by mógł i on wyraził gotowość ale dalszych komend nie było.
I jeszcze kwestia braku bufora – jak informatyk robi jedna czynności to mu w trakcie nie każ robić czegoś innego, nawet jeżeli jest oczywiste, że to ma być później. Dotyczy to nawet robienia czegoś miłego np. “może napijesz się wina?” – odpowiedź “zmywarkę rozpakowuje, nie widzisz???”
Życie z informatykiem wymaga pewnych przystosowań – większość z nas wychowano tak, ze nie potrafimy wydawać poleceń, musimy je opakować w jakieś “czy mógłbyś” i “czy mogę cie prosić”,
Ale jak się pozna instrukcję obsługi to potem zero fochów i absolutna przewidywalność, co może nie brzmi romantycznie na początku związku ale po latach naprawdę ułatwia wspólne życie.