No, może poza rybną, ale nie ma jej już w karcie, więc nie doświadczycie. Trochę szkoda, a trochę nie. Zaraz wyjaśnię dlaczego. Tytułem wstępu – Dekant polecali nam znajomi, ale nigdzie o tym miejscu nie czytałam. Pytam: dlaczego?! Kiedy tu jest świetne jedzenie i fenomenalny serwis!
Mają piękne, zaciszne patio, a jak Jackowi zachciało się piwa, którego nie mieli w karcie, to poszli i je dla niego kupili. Tym samym kupili też nas. Troskliwy, serdeczny serwis, który z uśmiechem wychodzi naprzeciw potrzebom gości to coś, co chciałaby mieć każda restauracja, ale mało która ma. Jest ogromny problem z kelnerami, widzę jak znajomi restauratorzy szukają ludzi, którzy z sercem będą wykonywali swoją pracę i idą im te poszukiwania różnie. A Dekant tych ludzi ma. To pierwszy duży plus tego miejsca. Drugim jest znakomite jedzenie.
Najpierw nie mogłam się zdecydować czy chcę szparagową czy przegrzebki, ostatecznie stanęło na przegrzebkach, a niewielką porcję szparagowej przynieśli i tak. Tak po prostu, żebym spróbowała. Miło, prawda? I rzeczywiście – była kremowa, delikatna i bardzo smaczna. Zaś przegrzebki rozbiły bank. Sprężyste, usmażone w punkt i podane na puree z selera z groszkiem. Proste, umiejętnie przygotowane dania cieszą najbardziej.
Jacek zdecydował się szafranową zupę z owocami morza i trawą cytrynową (33 zł). Napisałam, że już jej nie spróbujecie, bo wypadła z karty. Szkoda, bo tak doskonale delikatna ośmiornica i idealnie przygotowane owoce morza to rzadkość. Nie szkoda, bo samemu bulionowi brakowało wyrazu. Był aż nazbyt delikatny, a pewnie wystarczyłoby trochę masła, które fajnie zaokrągliłoby to danie.
Za to pulled pork (18 zł) z ziemniakami z popiołu (9 zł) to jest czysta poezja. Podane w bułce mięso zostało przygotowane po mistrzowsku. Pulled pork łatwo przesuszyć i nawet jeśli zmiesza się je już porwane z sosem, to każdy, kto choć raz przesuszył pulled pork (pozdrawiam!) natychmiast to rozpozna. Tu każde włókno z osobna było soczyste. Serio, tę świnkę przygotował mięsny geniusz. Do tego cudne, pachnące zupełnie, jak te z ogniska, ziemniaki z popiołu. Czego chcieć więcej?
Otóż więcej zawsze można chcieć, więc zapragnęłam żeberek (42 zł). Delikatnych, mięciutkich żeberek, z których kostki wypadały niemal same, podkręconych lekko pikantnym, wyrazistym sosem BBQ i podanych z sałatką, fasolką szparagową i frytkami unurzanymi w genialnym sosie z gorgonzoli i zielonego pieprzu. Co ten pieprz robił, no jak rany?! Sos – marzenie, zdecydowanie do odtworzenia w domu.
Powiśle kwitnie, a moje serce rośnie. Bezpowrotnie mijają czasy gastronomii byle jakiej, przypadkowej, gastronomii bez pomysłu. Jak grzyby po deszczu wyrastają knajpy, które nie mają ambicji być sezonowym przebojem, lecz moszczą sobie miejsce na lata. I bardzo dobrze, kibicuję!
Magda
Info
www fb
ul. Zajęcza 15, Warszawa
Szef kuchni: Arkadiusz Janczarek
Podobne wpisy
- Kieliszki na Próżnej – jedno z najciekawszych otwarć tego roku /Warszawa
- Dyletanci – to będzie przebój tej wiosny! /Warszawa
- Rozbrat 20 – śniadaniowa czołówka miasta Warszawy
- Na Lato i wszystkie pozostałe pory roku /Warszawa
- TOP 10 miejsc na śniadania w Warszawie
- Solec 44 – Baron na wysokościach /Warszawa
6 odpowiedzi
z tym piwem – to nie myślisz, że Twoja fotka wisi w każdej aspirującej
warszawskiej knajpie – niczym w “Skrzydełko czy nóżka”? 🙂 może
powinnaś zacząć się przebierać? 😉
https://www.youtube.com/watch?v=vHsezntAvy0
Uwielbiam ten film pasjami 🙂
I cały czas wierzę, że nie wisi 😉
Ja też uważam, że takie cuda to tylko dla Was. Niebawem z pewnością się tam wybiorę, więc zweryfikuję, bo mój towarzysz życia i posiłków również przepada za piwem, nie spodziewam się jednak uruchomienia dla nas nadprzyrodzonych mocy obsługi.
E, nie. Na bank nas nie rozpoznali. Ale też było mało ludzi, więc mieli czas na dopieszczanie gości.
Oby, oby, bo takie miejsce to naprawdę byłaby perła w kupie “CZEGO?!” i “pracuję-tu-za-karę” 🙂
Wybieram się na pewno! 🙂 Tylko ciekawa jestem co na rachunku oznacza pozycja “otwarta kuchnia”?