Najpopularniejszy w Polsce blog z kategorii food&travel

big adriano deep dish pizza

Big Adriano – miał być cholesterolowy raj, a wyszło jak zwykle

Share on facebook
Share on twitter
Share on print
Share on email

Przyznaję, poszłam do tej knajpy z tezą. Chciałam zacząć rok recenzją, pod naporem której wszystkie Wasze noworoczne postanowienia trzasną jak zapałka. Jako adwokat diabła chciałam wystąpić. A czy jest potężniejsze oręże przeciwko i tak mało realnym postanowienim dietetycznym, niż tona ciągnącego się sera? Niestety mój plan upadł. Możecie się odchudzać dalej.

Mon Dieu, jak te pizze wyglądały na zdjęciach! Morze sera, cholesterolowy przedsionek piekieł, od samego patrzenia zatykały mi się tętnice. Miałam Big Adriano na liście od dawna i w końcu uznałam, że początek roku doda tej perwersji jeszcze więcej pieprzu.

Przelot przez menu pokazał co następuje: za początek zapiekane pieczarki z mozzarellą i boczkiem (plus sos czosnkowy) to nizbyt lotna przekąska, mimo boczku dość mdła. Pretensje mam też do mozzarelli, której daleko do włoskiego specjału. Celuję w te wielkie paczki gotowego tartego produktu seropodobnego. Dalej frytki belgijskie z mrożonki zapieczone pod tą samą mozzarellą. Czy muszę coś więcej?…

 

big adriano deep dish pizza

big adriano deep dish pizza

big adriano deep dish pizza

 

Honor oddać należy jedynie wyjątkowo smakowitym, chrupiącym frytkom z batata. Nawet mnie to zaskoczyło, bo lekko słodkawy, mdły batat to nie jest szczególnie interesujące warzywo. A jednak.

 

big adriano deep dish pizza

 

Ani przy burgerze opisanym w menu jako “hot” z tabasco i jalapeno, ani przy tym w wersji fit (bez bułki) nikt nie zapytał o stopień wsmażenia, więc mięso było zamordowane po raz drugi. Do wersji fit przysługuje jeszcze sałatka i szklisty, gotowy jak sądzę sos.

 

big adriano deep dish pizza

big adriano deep dish pizza

 

Ale przejdźmy do konkretów – american pan pizza to zwykły, miękki placek. W wersji mega cheese sera tyle, co normalnie na quattro formaggi, więc “mega” jest lekkim nadużyciem. Z kolei deep dish pizza, czyli wysoka na cztery palce pizza legitymująca się dość ciekawym, chlebowym ciastem to już konkretne rozczarowanie. Zdecydowaliśmy się na chicago classic z pieczarkami, cebulą, papryką i pepperoni. I teraz tak – na zdjęciach wyglądało to lepiej. Dużo lepiej. W teym serze można było pływać. Na główkę skakać z rantu pizzy. Co widzicie na zdjęciach, to widzicie. Do tego półsurowa papryka i takaż cebula oraz najtańsze salami, zupełnie jak to z dyskontu. No i ten pozostawiający wiele do życzenia pod względem jakości ser.

 

big adriano deep dish pizza

big adriano deep dish pizza

big adriano deep dish pizza

 

 

To w ogóle jest jakiś absurd, aby mieć menu głównie oparte na serze i ten ser mieć kiepski. Kolejnym wspólnym mianownikiem wszystkich tych dań jest brak przypraw. To jedzenie nie jest doprawione, po prostu. Jest mdłe i jałowe. Dość powiedzieć, że przyszliśmy naprawdę głodni, a mimo wszystko zostawiliśmy bardzo dużo. I pojechaliśmy szukać jakiejś cukierni.

Mają co prawda fajną herbatę zimową podaną w kuflu wielkości wiadra i z niezliczoną ilością dodatków, takich jak goździki, imbir, cynamon czy miód. I fajnie. Tylko ten miód to też taka lipa, że aż boli.

 

big adriano deep dish pizza

 

Moje podejście jest proste – przy dobrych składnikach i dobrym wykonaniu nie żałuję ani jednego kęsa, ani jednego centymetra w pasie i miejsca w spodniach z gumką. Tu miał być cholesterolowy raj, a wyszło cholesterolowe piekło. Cholesterolowe piekło jest wtedy, kiedy żałujesz każdej przyswojonej kalorii, bo są znacznie lepsze rzeczy do upychania w spodniach z gumką.

Magda

Info

fb
ul. Dzieci Warszawy 27a lok. 2, Warszawa

Share on facebook
Share on twitter
Share on print
Share on email

Dodaj komentarz