Pani Jasia utrzymuje, że robi najlepsze pierogi w Bieszczadach i ja się z nią zgadzam – są nie do pobicia. Trochę mi zajęło wkupienie się w jej łaski na tyle, by dostać przepis na absolutnie doskonałe, rozpływające się w ustach ciasto. Hm, jakieś dziesięć lat. Kiedyś się nim z Wami podzielę, mamy przecież zakładkę “przepisy”.
Rzeczywiście jest to bar, nie ma co liczyć na białe obrusy. Menu jest krótkie, ale zawsze świeże i smaczne. Prosta, domowa kuchnia, którą z czystym sumieniem mogę polecić. Co ciekawe – kuchnia jest dobrze widoczna i przynajmniej w części możemy obserwować przygotowanie potraw.
Pierogi są doskonałe…
…ale nie tylko one. Jest jeszcze naleśnik z bieszczadzkimi jagodami, prosto z połonin. Nie ma nic prostszego, a jednocześnie smaczniejszego od takiego obiado-deseru. Zwłaszcza po męczącym dniu na szlaku. Jest puszysty lecz nie za gruby, rozpływa się w ustach i sprawia, że chcesz jeszcze, choć już z trudnością łapiesz oddech.
Ten bar jest obowiązkowym punktem programu.
Magda
***
Jeden z wielu obrazów, które przypominają mi Bieszczady to Panek siedzący przy swoim stoliku w wejściu do baru – sam, albo z kolegą, oddający się typowo męskiej przyjemności. Gwarantuję – oczami go nie kupicie. Kiedy mijając drogę na Terkę po prawej stronie, jadąc Małą pętlą bieszczadzką w stronę Rajskiego spojrzycie na ten zajazd, to trzeba użyć całej zgromadzonej w sobie siły, by po kilkuset kilometrach drogi ujrzeć w nim świetną knajpę.
O pierogach już było, o naleśnikach też. Wszystko to prawda, więc dodam jeszcze kompot jak u mamy, zupę gulaszową – świetna, lepsza po stokroć od tej u Magyara w Wyżnem. No i genialne flaki, flaki bajka, flaki extra, Flaki, z wielkiej litery jak za PRL-u – kiedy cała misteria kucharzy skupiała się na prostych daniach, bo na inne składników nie było! Koniecznie odwiedźcie to miejsce i wybierzecie się tam głodni. Na prawdę warto zostawić sobie na to wszystko miejsce.
3 Responses
Pozdrowienia dla Panka Janka i dla młodej ekipy.
Byłem tam rok temu 🙂 Pamiętają ludzi ze Szczecina 🙂