Najpopularniejszy w Polsce blog z kategorii food&travel

10 mitów na temat jedzenia

10 największych mitów na temat jedzenia, którymi karmi nas internet i producenci żywności

Share on facebook
Share on twitter
Share on print
Share on email

Ludzie wierzą w różne głupoty. Na przykład, że jak będą jedli te wszystkie suplementy z reklam, to będą żyli wiecznie mimo zapychania się przetworzoną paszą z dyskontu. To tak nie działa, to jest bzdura za którą stoi wyłącznie interes producentów wszelkiego śmiecia. Tak samo jak bzdurą jest, że…

1. Ziemniaki tuczą

Otóż nie. Ziemniaki nie tuczą, są za to bogate w witaminę C. Wiem, w Polsce mają umiarkowanie dobry PR, bo są tanie, dostępne w każdym sklepie i Janusz z Grażyną nie wyobrażają sobie obiadu bez kartofli. Szkoda, że wciąż nie mamy pojęcia o odmianach i – tak jak choćby Francuzi – nie traktujemy ziemniaków należycie. Czyli z szacunkiem. Bo ziemniaki są wręcz dietetycznym produktem. Tuczy masło, śmietana i wszystkie inne dodatki, które im towarzyszą. Zapiekanka dobra rzecz, ale ostrożnie z serem.

2. Mrożonki to zaraza, tylko świeże jest dobre!

Tak bardzo nie prawda. Warzywa i owoce, jeśli zostały zamrożone poprawnie, zimą są dla nas wybawieniem. Łatwo poznacie, że proces mrożenia przebiegł poprawnie i po drodze nic się nie rozmroziło jeśli mrożonka nie jest jedną wielką bryłą, lecz poszczególne warzywa czy owoce luźno się przesypują. Bryły nie kupujcie, prawdopodobnie była źle przechowywana, rozmroziła się i zamroziła ponownie. Poza tym mrożonki robi się w najwyższym sezonie, kiedy warzywa i owoce – owszem – są najtańsze, ale również najlepsze. Mrożonki są ok.

3. Dieta wykluczająca to najszybszy sposób na szczupłą sylwetkę

Tylko nikt nie dopowiada tego kawałka po przecinku – oraz efekt jojo. Ostatnio pisałam, że zastanawiam się nad postem dr Dąbrowskiej, bo coraz więcej osób zeznaje, że rewelacyjnie się po nim czuje. Tylko że to jest post, nie dieta odchudzająca, robi się to dla zdrowia, po przeprowadzeniu wszelkich badań i pod kontrolą lekarza. Tak przynajmniej powinno być. Ja wiem, że dużo osób traktuje to jak świetną metodę na odchudzanie, ale to błąd. W ogóle diety wykluczające są bez sensu między innymi dlatego, że po uzyskaniu wymarzonej wagi i powrocie do starych nawyków dupa zaczyna rosnąć w trybie 2m3 na dobę. Niestety nie wynaleziono lepszej metody na odchudzanie, niż ograniczenie kalorii i sport. Wiem, to łamiąca wiadomość.

4. Margaryna jest zdrowsza od masła

To jest jakiś koszmar, że ludzie dali sobie wmówić taką piramidalną bzdurę. Przy produkcji margaryny podczas uwodornienia olejów roślinnych powstają szkodliwe tłuszcze trans (witaj, miażdżyco!). Ja wiem, masło ma słaby PR, że niby cholesterol (tu polecam poszukać badań kardiologa dr Aseem Malhotra z Croydon University Hospital w Londynie, które delikatnie mówiąc wystrzeliły w kosmos budowany latami wizerunek margaryny jako przyjaznej naszym organizmom). Cholesterol sprzyja tworzeniu się hormonów w tym hormonów płciowych, wspiera tworzenie witaminy D3 oraz kwasów żółciowych. Jak ważna jest dla nas witamina D3 nie muszę mówić, prawda? To tylko dla porządku przypomnę, żebyście koniecznie suplementowali. A już na koniec, odwołując się li tylko do logiki – wszystko co wysoko przetworzone jest dla nas złe. Margaryna jest wysoko przetworzonym produktem. Proces produkcji masła wygląda tak: mleko – śmietana – masło. O smaku nawet nie wspominam, bo to pudełkowe smarowidło nie nadaje się nawet do smarowania skrzypiących zawiasów, nie mówiąc o przyswajaniu paszczą. Gdyby jakiś nadgorliwy koniecznie chciał jednak się do mnie przyczepić, to odsyłam do wywiadu z dr Grażyną Cichosz, o tutaj. JM na 100%!

5. Pij mleko na mocne kości

Aby dobrze przyswoić wapń potrzebny jest też fosfor – oba w odpowiednich proporcjach. Najlepsze proporcje są w mleku matki (nic dziwnego, mleko matki to w ogóle jest sok z gumijagód). Choć krowie mleko bogate jest i w wapń i w fosfor, to ich proporcje nie są już tak idealne jak w soku z gumijagód. Nadmierne spożywanie mleka zaburza równowagę kwasowo-zasadową w organizmie, a organizm żeby sobie to wyrównać używa wapnia, który pobiera z… kości (witaj, osteoporozo!). Zespół badaczy z Uniwersytetu Kalifornijskiego po siedmiu latach badań i obserwowaniu tysiąca kobiet opublikował raport, z którego wynika, że nadmierne spożywanie białka zwierzęcego w stosunku do białka roślinnego spowodowało, że złamania występowały 3,7 razy częściej, niż u kobiet których dieta prezentowała dokładnie odwrotną proporcję. Badania do wygooglowania –> “A high ratio of dietary animal to vegetable protein increases the rate of bone loss and the risk of fracture in postmenopausal women”. Nie jestem ortodoksyjna i nie mówię, żebyście już nigdy nie dotknęli mleka nawet końcem kija, ale żłopanie go szklankami, tak samo jak zgodne jedzenie margaryny całą uśmiechniętą do oka kamery rodziną przynosi korzyść wyłącznie ich producentom. Nie Wam.

6. Najlepsze źródło białka to mięso

Zostaw ziemniaki, zjedz mięso – znacie to? Błędne przekonanie, że tylko mięso daje siłę i moc pokutuje od zawsze. być może dlatego, że kiedyś mięso było drogie i jadano je znacznie rzadziej. Dziś pseudo kurczak jest tańczy od papieru toaletowego, więc można go rąbać codziennie. Cena spadła, głupie przekonanie zostało.

Bogatym źródłem białka są: ciecierzyca, fasola, orzechy, soczewica, ziarna i pestki, soja/tofu, spirulina.

7. Regionalne to to samo, co naturalne

Oesu, tak bardzo nie. Jest moda na lokalne, regionalne, itd. Tak samo jak na każdej innej modzie, na tej też płyną oszuści i lubiący chodzić na skróty. I problem jest o tyle upierdliwy, że produkty regionalne czy tam produkowane w innej szopie często nie mają etykiet ze składem. Bo że Bogdan powie nam: “Pani, to moje swojskie, dziadek też tak robił”, to jeszcze nic nie znaczy. I co gorsza tu nie mam dobrej rady, kłania się towaroznawstwo. Dobry miód się cukrzy i przyjmuje postać stałą, oscypek owczy zimą nie istnieje, bo owce nie dają w tym okresie mleka, itd. Edukacja, o którą musicie zadbać we własnym zakresie.

8. Produkty “light” odchudzają i są zdrowe

Pierdolenie. To jest kolejny chwyt marketingowy, który ma sprzedać, a nie uzdrowić. Po pierwsze odtłuszczanie czegokolwiek nie ma wielkiego sensu. Tłuszcz jest nam potrzebny chociażby po to, żeby nasze organizmy mogły wchłonąć z pożywienia szereg witamin. Poza tym produkty odtłuszczone zwykle mają w bonusie dołożony cukier. A cukier jest dla organizmu znacznie bardziej szkodliwy, zwłaszcza jeśli nie kontrolujemy ilości, jaką przyswajamy paszczą. Znowu wraca ta sama piosenka – chcesz schudnąć i być zdrowy, to jedz wszystko, tylko trochę mniej i ćwicz. Inna metoda nie istnieje i tak, też mnie z tego powodu boli serce.

9. Ryby są zdrowe, a łosoś to ryba, więc…

Ryby może i są zdrowie, ale hodowlany łosoś nie. W krajach skandynawskich przestrzega się kobiety ciężarne przed spożywaniem łososia i przed karmieniem nim dzieci, a u nas reklamuje się go jako produkt premium. Hodowlany łosoś to jest taki kurczak tylko z morza.

10. Produkty tej samej marki z supermarketu i dyskontu to to samo

Tak bardzo nie. Czytajcie etykiety. Z pozoru ten sam dżem w Auchan czy tam innym Tesco jest słodzony cukrem, a ten z dyskontu – syropem glukozowo-fruktozowym. I. Tak. Dalej. Nie wierzycie, to sami sprawdźcie. Wiem o tym od jakichś piętnastu lat. Mieszkałam wtedy w kraju sera i bagietki i po prostu zobaczyłam dokument w telewizji. Jechały dwie taśmy – jedna dla supermarketów, druga dla dyskontów, etykiety niemal identyczne. Słowo klucz: niemal. Tak zaczęła się moja przygoda z drobnym drukiem. Od tamtej pory drobny druk to moja ulubiona lektura. To w sumie jest logiczne – dyskonty wymuszają na dostawcach jak najniższe ceny, więc ci żeby sprostać wymaganiom obniżają jakość korzystając z tańszych zamienników niektórych składników. Etykiety na pierwszy rzut oka wyglądają tak samo, więc wrzucacie ten dżem do koszyka na pamięć. A tam taka niespodzianka. Czytajcie składy, zaklinam Was. I nie dajcie robić z siebie idiotów.

Magda

Uważasz, że to potrzebny tekst? To podaj dalej!

Share on facebook
Share on twitter
Share on print
Share on email
Kup moje książki
59,00 

Najniższa cena w ciągu ostatnich 30 dni: 59,00 .

Add to cart
W pakietach taniej!
169,00 

Najniższa cena w ciągu ostatnich 30 dni: 169,00 .

Add to cart
109,00 

Najniższa cena w ciągu ostatnich 30 dni: 109,00 .

Add to cart
109,00 

Najniższa cena w ciągu ostatnich 30 dni: 109,00 .

Add to cart

9 Responses

  1. W swoim felietonie pisze Pani:
    Nadmierne spożywanie mleka zaburza równowagę kwasowo-zasadową w organizmie, a organizm żeby sobie to wyrównać używa wapnia, który pobiera z… kości (witaj, osteoporozo!).
    I jednocześnie odsyła do wywiadu z dr Grażyną Cichosz, która ostrzega:
    “Jest jedna, dosłownie jedna publikacja na świecie, z której wynika, że siarczanowa woda mineralna powoduje zwiększony poziom wapnia w moczu. Autorzy tej pracy wyciągają wniosek, że identycznie działają aminokwasy
    siarkowe obecne w białkach mleka i mięsa. Prac zaprzeczających tej kłamliwej teorii znalazłam ponad 30, może być ich więcej.” i dalej: “Regularna konsumpcja dwóch-trzech porcji nabiału dziennie zapobiega (…) osteoporozie.”
    Chyba trochę się pogubiłem.
    Pozdrawiam
    Michał N.

    1. Proponuję inną pracę naukową opartą na 20-letnich badaniach.

      dr T. Colin Campbell-“Nowoczesne zasady odżywiania” / “The China study”
      Campbell w swojej
      najbardziej znanej książce przywołuje i interpretuje wyniki
      największego na świecie badania dotyczącego odżywiania, jakie
      kiedykolwiek przeprowadzono – autor przeanalizował dietę 6,5 tysiąca
      osób w 65 chińskich i tajskich prowincjach. Następnie porównuje opartą
      głównie na roślinach dietę badanych osób z bogatą w mięso i nabiał dietą
      Zachodu.

  2. ad. 3 – bardzo się zgadzam, że pod kontrolą i przez określony czas. Plusem takiego “oczyszczenia” jest “oczyszczenie” smaku. Przez pewien czas pizza nie wchodzi albo wchodzi gorzej 😉 i to samo dotyczy przetworzonych produktów. Dla sylwetki ma więc znaczenie co się po tym poście dalej dalej zrobi. Oczywiście, jedzenie wszystkiego tak jak było nie da spodziewanych efektów – poza jojo. Natomiast zmiana, choćby niewielka, sposobu odżywiania – na stałe! będzie łatwiejsza z uwagi na to wspomniane “oczyszczenie”. Warto moim zdaniem skorzystać z tego, że jest pewien czas, kiedy te “ulubione” rzeczy smakują jednak mniej 😉

  3. Pkt.7
    Miód się nie cukrzy (no chyba, że jest fałszowany syropem cukrowym), miód krystalizuje. Zresztą każdy rodzaj w innym tempie. Rzepakowy niemal natychmiast, akacjowy jeszcze po roku może być płynny.

  4. “Tuczy masło, śmietana i wszystkie inne dodatki, które im towarzyszą. Zapiekanka dobra rzecz, ale ostrożnie z serem.” – kompletna bzdura, ani ziemniaki ani masło, śmietana czy sery nie tucza, tuczy nadwyżka kaloryczna a nie poszczególne makroskładniki. dodam, ze tak naparwde łatwiej jest sie utuczyć jedząc ziemianki bo sa to węglowodany, ktore podnoszą glukozę we krwi a potem insulinę, przez co wiele osób bardzo szybko moze po nich czuć głód co moze prowadzić do podjadania a później do nadwyżki kalorycznej.

    “Bogatym źródłem białka są: ciecierzyca, fasola, orzechy, soczewica, ziarna i pestki, soja/tofu, spirulina.” – białko z wymienionych produktów nie przyswoi sie tak latwo jak z białko z mięsa, na dodatek strączki maja więcej węglowodanów niz białka, do tego strączki, orzechy, ziarna, pestki i soja to również lektyny i kwas fitowy, które moga powodawac problemy gastryczne, zdrowotne czy zaburzać przyswajanie minerałów.

  5. Widać, że hołdujesz weganizmowi. Tak się składa, że białko roślinne jest gorzej przyswajalne, choćby ze względu na kwas fitynowy, ale nie tylko. Poza tym roślinne zawierają też dużo węglowodanów, które tuczą, a niektóre jak np. sezam również tłuszczu. Ciężko jest na diecie wege wyrzeźbić sylwetkę, wiem bo próbowałam, ćwicząc i jedząc wysokobiałkowe produkty roślinne nie wyrobiłam mięśni. Prędzej zbędną tkankę tłuszczową. Za to kiedy jadłam chude mięso, ryby i nabiał rzeźbienie wymarzonej sylwetki szło o wiele łatwiej. To nie bujda, że białko mięsa i ryb jest najłatwiej przyswajalne, lecz oczywista oczywistość! Ważne też, aby nie pochodziło od zwierząt karmionych hormonami i antybiotykami, takiego mięsa jest jak na razie niewiele, ale gdzieniegdzie można znaleźć

  6. ostatnio zrobilem eksperyment: markowe vs dyskontowe platy sledziowe (sloik, zalewa octowo-olejowa), oczywiscie ten sam producent i gramatura, wynik: produkt markowy 285g, dyskontowy 410g “platow wlasciwych” – w produkcie markowym waga netto zostala dopelniona cebula 🙂

    nie wiem czy to regula, ale w tym akurat wypadku bylem bardzo mocno zaskoczony…

  7. Kocham Cię czytać ale odnośnie diety wykluczającej zupełnie się nie zgodze. Zastosowakam taką 15 lat temu ale z głową i dbałością o przyszłość i zeszło 40 kg:) Nie wróciło. Mimo że od 13 lat jem jak drwal:) Jestem 56 kg czterdziestką:)

Dodaj komentarz