Pierwsze podejście do Uki Uki zrobiliśmy pierwszego, czy drugiego dnia po otwarciu. Spóźniliśmy się, bo wszystko już sprzedali. A później była długa pauza, podczas której czytałam same ochy i achy. Czy dołączymy do chóru zachwyconych głosów? Tak. Ale nasz zachwyt jest ciut bardziej stonowany. Raczej nazwałabym to zadowoleniem. Też na „z“. I też jest przyjemne.
Ich robiony na miejscu udon jest świetny. Sprężysty, rubasznie gruby i wijący się między pałeczkami jak piskorz. Jest sycący i treściwy. Czekając na nasze porcje gapimy się na otwartą kuchnię, jak sroka w gnat. Jest w tym jakiś zen. Mimo szumu rozmów, mimo pełnej sali i uwijających się kelnerów, metodyczność i skupienie, z jakimi robią te kluchy wbija mnie w stan absolutnego spokoju.
Uki Uki to bardziej bar, niż restauracja. Nie przychodzi się tu, by siedzieć w nieskończoność, tylko zjeść i zwolnić miejsce dla kolejnych gości.
Zamawiamy dwa tradycyjne buliony bonito: jeden z tempurą kakiage, Kakiage Gozen (25 zł), a drugi z tempurą z krewetki, grzyba shitake, szparaga, słodkiego ziemniaka, cukinii i papryki, czyli Ebi Gozen (36 zł). Obie wersje są jednakowo lekkie, ale pełne umami. Ujmuje mnie kakiage, czyli wieżyczka z ciętych w słupki warzyw. Stanowi całość, więc przy jedzeniu pomagamy sobie palcami. Genialnie delikatne są też krewetki – usmażone w punkt. Hejtuję tylko paprykę, ale ja zawsze hejtuję paprykę i nie należy zwracać na to uwagi.
Bank rozbija Buta Shabu Udon (28 zł), czyli rosół wieprzowy z duszoną karkówką, cebulą i sosem sukiyaki. To zupa – odlot. Nieprawdopodobnie esencjonalna, mocno cebulowa i z uczciwymi kawałkami mięsa delikatnego jak tchnienie. Nie sądziłam, że kiedykolwiek napiszę coś takiego o karkówce. No więc tak – karkówka w Uki Uki urywa wszystko. Kocham karkówkę w Uki Uki.
Domawiamy jeszcze tempurę z krewetki (9 zł), bo jest genialna, ale trochę zastanawia mnie cena. Prawie dychę za jedną krewetkę? Serio? Zjadamy też małą sałatkę z wakame, pomidorem, ogórkiem i… mozzarellą (10 zł). Nie byłam w Japonii, nie komentuję. Pojadę, to się odniosę do tematu mozzarelli. Sałatka smaczna, algi zdrowe. I tego się trzymajmy.
Na koniec jeszcze macha mochi ice cream (15 zł), czyli nasze ulubione lody z zielonej herbaty matcha z syropem muscovado i zupełnie nieoczywiste kuleczki ryżowe. Na początku mam względem nich mieszane uczucia, ale odkrywam, że wszystko jest kwestią proporcji: mniej ryżu, a więcej lodów – oto właściwe proporcje. Im dłużej żuję tę przyklejającą się do zębów masę, tym bardziej mi smakuje. Fajnie, lubię potrawy, które mnie do siebie przekonują z każdym kęsem coraz bardziej.
Z rozkoszą będę wracać do Uki Uki. Mam nadzieję, że nie będzie hitem jednego sezonu, tylko stałym punktem na warszawskiej kulinarnej mapie. Bardzo nam wszystkim tego życzę.
Jedna odpowiedź
Cieszy mnie widok ten!