Prędzej czy później byśmy do nich trafili, choćby z ciekawości. Bo że w tej lokalizacji nie utrzyma się taki wynalazek, jak Aneks Kulinarny serwujący krewetki i mule, było dla mnie oczywiste, więc tym bardziej byłam ciekawa następców. Swoją drogą poprzednicy sporo zainwestowali, widziałam ten lokal przed remontem. Ostatecznie na Koszykowej swoje miejsce znalazło dwóch ortodoksyjnie mięsożernych facetów, którzy ze zwykłych kanapek postanowili uczynić sztukę.
Duży wpływ na to, że do Pogromców zajrzeliśmy w pierwszych dniach działalności miała też Asia Matyjek, autorka bloga Odczaruj Gary, która od jakiegoś czasu fotografowała poczynania tych dwóch dżentelmenów i były to zdjęcia ociekające zajebistością. Po prostu chciałam to jeść. Bardzo.
Zamówiliśmy więc po kanapce, by na koniec dopchnąć jeszcze jedną, dzieloną na spółkę. No ja bardzo przepraszam, ale po nieśmiertelnych burgerach te kanapki są jak powiew świeżości. Niech Was nie zwiedzie podobny wygląd, bo tu jest dwa, jeśli nie trzy razy więcej pracy. Przede wszystkim puszyste, genialnie smaczne bułki, bardzo podobne do brioszki, wypiekają samodzielnie. Nie kantują, nie kupują, wszystko tymi rencami. Skład jest prosty, a wykonanie zawodowe. Bardzo to szanuję. Wiecie, że jestem produktowym świrem i wierzę w jakość jak w boga jakiegoś. Dlatego ich wysiłek doceniam bardziej.
Dalej wsad. Najpierw zjedliśmy kanapkę z polikami wołowymi, cudnie chrupiącą grillowaną marchwią, rokitnikiem, siewkami kalarepy i sosem bbq (26 zł). Cudo. Mięso dopieszczone, doduszone, rozpływające się w ustach. Jacek poszedł w wersję z ozorem wołowym, nie mniej delikatnym, niż poliki, do tego piklowana cebula, rukiew wodna, marynowana kalerepa, majonez chipotle i salsa verde (24 zł). O ozorach już napisałam. Poza tym to lekko pikantna kanapka, ale w sposób, który jest tylko tchnieniem. Sos chipotle nie odbiera przyjemności jedzenia, po prostu zaznacza swoją obecność. Naprawdę znakomita sprawa. Jeśli znacie kogoś, kogo brzydzi ozór, to tu możecie go nakarmić i sprawić, że zmieni zdanie.
Wiem, zaraz ktoś zaniesie się szlochem, że drogo, jak na kanapki. Ale. Ale trzeba wziąć pod uwagę, że pracują na dobrych produktach, że wypieczenie bułek to jedno, ale przygotowanie wsadu do nich, to osobna kwestia. Wymaga czasu, miłości, troski i umiejętności. Więc respekt dla tych panów.
A propos – dwa słowa o ojcach prowadzących. Andrzej Andrzejczak i Tomasz Tomaszek. To nie żart, naprawdę się tak nazywają. Ten pierwszy z dużym doświadczeniem zawodowym, były szef kuchni w Piątej Ćwiartce, jednej z restauracji rodzeństwa Kręglickich, na koncie ma kolację dla Baracka Obamy. Ten drugi amator, ale z zapałem i sercem do gotowania. Obaj zakochani w mięsie do nieprzytomności. A efekt tej miłości jest doprawdy porywający.
Magda
Info
fb
ul. Koszykowa 1, Warszawa
8 Responses
Zastanawiałam się, czy dopisać to miejsce do swojej listy ‘do odwiedzenia’. Przekonałaś mnie 😉
Koniecznie! Będziesz wracać 🙂
Świetnie piszesz! A do miejsca mnie przekonałaś 😉
Dziękuję i cieszę się 🙂
Wybrałem się w ubiegłym tygodniu zachęcony przez Krytyka Kulinarna. W
planie była jedna kanapka. Jak się okazało plan był z góry skazany na
porażkę. Zacząłem ostrożnie od kanapki z karkiem. Była pyszna. Świetne
wypiekane na miejscu pieczywo, doskonałe mięso, smakowicie skomponowane
dodatki. Było tak pyszne, że nie dało się na tej jednej poprzestać i
skusiłem się (za namową kucharza i Pań obsługujących) na Ozor. I to była
dopiero symfonia. Skoro Kark był tak rewelacyjny to ozora nie sposób
opisać. Tego trzeba spróbować. Gdyby nie resztki zdrowego rozsądku oraz
fakt, że żołądek ma określoną objętość chyba nie oparł bym się polikom
lub szponderkowi. A i tak ledwo wytoczyłem się z lokalu, szczęśliwy,
najedzony i z planem powrotu, który zamierzam zrealizować już jutro. Ech
Pogromcy Meatów jesteście “MISZCZAMI: 🙂
Zbierałam się i zbierałam, ale wreszcie dotarłam: i o maaaaaaaaaaamo, dziękuję Ci za ten artykuł. Tym razem padło na kaczkę, ale sądzę, że będę wracać dopóki nie spróbuję wszystkiego 🙂
Zawód ! W lokalu pusto i jest ku temu powód. Bardzo się popsuło jedzenie. Zamówiłem kanapkę w ozorkiem. Mięsa tam było jak na lekarstwo. Sama kanapka niezła, ale kanapka zobowiązuje. Ogólnie nie polecam.
Niestety bardzo zawiedliśmy się na tej knajpie. Byliśmy tam z narzeczonym jakiś miesiąc temu (oczywiście po przeczytaniu powyższego posta 😉 ). Zamówiliśmy żebro BBQ oraz polik. Żebro jakoś przeszło, ale polik był niejadalny. Z kanapki wylewały się hektolitry sosu, co bardzo utrudniało jedzenie, ale co najważniejsze mięso było tak potwornie słone, że nie było mowy o dalszym jedzeniu. Być może to jednorazowa sytuacja, ale polecam ostrożność – w lokalu było pusto mimo piątkowo- popołudniowych godzin..