Białystok. Mówiąc dyplomatycznie nie jest to mekka foodiesów z całego świata. Ani nawet kraju. Województwa. No, ciężki temat, co Wam będę mówiła?… Wtem!
Na naszej drodze stanął przecudny adres. Nie było ani jednej rzeczy poniżej tłuściutkiej, okrągłej piątki. I o takich miejscach chcę pisać, to mi sprawia najwięcej frajdy. Widzicie doskonale, że recenzji jest jak na lekarstwo. Powody są proste – o średniakach mi się nie chce, o tych, co karmią kiepsko nie chcę. Szkoda miejsca na serwerze, szkoda Waszego czasu i mojego też. Ale Świętojańska… Ach, to cudny adres jest!
Świętojańska 21 prezentuje to, czego szukamy w bistronomii na naprawdę wysokim poziomie: uczciwego jedzenia, dobrych smaków, przyjemnej dla oka prezentacji i niezobowiązujących zarówno wnętrz, jak i obsługi. Wyjątkowo na końcu nie załączam zdjęcia rachunku, bo byliśmy w sześć osób, z czego jedna w połowie musiała się ulotnić, więc wiele by Wam to nie powiedziało. Po prostu macie ceny poszczególnych dań. Uważam, że w relacji do tego, co za nie dostajemy są naprawdę rozsądne.
Na pewno zaskoczyła mnie w tym miejscu pizza i to z dwóch powodów – że jest i że jest taka znakomita. To jest neapolitańska wersja pełną gębą. Z pulchnymi, miejscami mocno przypieczonymi rantami i cieniutkim, fantastycznie smacznym środkiem. Więcej takiej pizzy, a nikomu nie stanie się krzywda.
Menu jest krótkie, ale to dobrze, tak właśnie powinno być, jeśli chcemy jeść świeżo. Na pewno dobrym wyborem będzie esencja grzybowa z ravioli z grzybami i pianą z parmezanu (17 zł). Naprawdę jest esencją i smakuje jak sam środek słonecznej jesieni. Bardzo polecam Wam też spróbować wątróbek drobiowych z piklowanymi winogronami (17 zł), które świetnie przełamują ich delikatną kremowość i stanowią dość charakterny kontrapunkt. Jest to flagowe danie tej restauracji i mimo regularnie zmieniającego się menu – wątróbki trwają i są. Ja wyczułam tu też bardzo uzasadnioną nutę anyżu, która pięknie stawia kropkę nad i. Wątróbki koniecznie!
Niestety tatar ze świecy wołowej (25 zł) chwilowo był poza moim zasięgiem, ale warto wiedzieć, że świeca to taki kawałek wołowiny, który nazywany jest “polędwicą rzeźnika” lub “ongletem”. Pochodzi z najlepszej części przepony i dopiero od niedawna można ją dostać w restauracjach. Doceniam, że na Świętojańskiej także. Z kolei gęsie pipki z harrisą (23 zł) są charakterne, choć wrażenie to łagodzi jogurt i mięta. Powiedziałabym, że to menu jest dość eklektyczne, bowiem łaczy w sobie nie tylko dobry produkt (łosoś Jurajski na przykład, czy wspomniany wyżej onglet), ale również inspiracje z różnych stron świata.
Doskonałe są też pieczone buraki z musem z awokado, sałatami, orzechami piniowymi i świeżymi ziołami (19 zł), ale kiedy przejdziemy do dań głównych, to wiedzcie, że tu się karmi na serio, a nie dla sztuki. Chcę przez to powiedzieć, że zamawiając przystawkę, główne i deser prawdopodobnie będziecie mieli problem ze wstaniem od stołu. Nie biorą jeńców.
Fantastycznym wyborem na pewno będzie polik wołowy z krokietem z dudami (37 zł). Dudy to płucka, tak naprawde pierogi z mięsem to właśnie pierogi z dudami, więc gdybyście nie wiedzieli co Wam babacia dawała, to właśnie to. To danie jest więcej, niż sycące, a z drugiej strony żal wielki zostawiać, bo smakuje fenomenalnie – mięso idealnie rozpada się na włókna, jest jednak soczyste, zaś krokiet to poezja i spokojnie mógłby być samodzielnym daniem podpartym li tylko mieszanką sałat. Absolutnie warto.
Tak samo z resztą jak idealnie soczystego, usmażonego od strony skóry (chrupiącej!) lina z perfekcyjnie przygotowanym sosem beurre blanc (36 zł). Na koniec jednak zostawiłam sobie dynię w dwóch odsłonach. Uważam ją za warzywo niewdzięczne, które wymaga naprawdę zręcznego doprawienia, aby nie dręczyć człowieka swą mdłością. No, nie jestem fanką dyni, naprawdę. Choć to takie niemodne. Po pierwsze krem z dyni (15 zł) – gęsta, kremowa, bardzo esencjonalna zupa, a po drugie sernik z tejże (17 zł). Sernik z dyni kojarzy mi się z czymś jeszcze bardziej mdłym, niż zupa. Ale nie tym razem. Owszem, smak dyni jest jednoznacznie wyczuwalny, lecz nie męcz. Doskonale robią mu lody orzechowe i słony karmel. Porzućcie na chwilę marzenia o byciu fit, bo skoro już jesteśmy przy deserach, to wiedzcie, że brownie (16 zł) z lodami z gorgonzoli i oliwą zpestek dyni jest połączeniem absolutnie wartym spróbowania. Przepadam za takim rumakowaniem na talerzu. Jest tu pełna paleta smaków, które grają ze sobą jak marzenie, choć może trudno to sobie wyobrazić. Odważnie, zręcznie, z dużym wyczuciem.
I pieką tak doskonały chleb, że się płakać chce. Do zakochania!
Świętojańska 21 to jest znakomity adres dla każdego, któ chce dobrze zjeść, ale też nie ma ochoty na nudę. Do tego dadajmy przyjemnie zaprojektowane wnętrze i obsługę idealnie w punkt – z jednej strony bardzo profesjonalną i uprzejmą, a z drugiej skracającą dystans na tyle, by czuć się w tym miejscu komfortowo. Ostatnio takie miejsca sa moją największą słabością i bardzo mnie cieszy, że bistronomiczny trend, który mamy w pełnym rozkwicie… mamy w pełnym rozkwicie. O take gastronomie walczymy!
Magda
Info
fb
ul. Świętojańska 21, Białystok
Szefowa kuchni: Ewelina Łapińska
Spodobał Ci się wpis? To super! Będzie mi bardzo miło, jeśli go udostępnisz 🙂