Najpopularniejszy w Polsce blog z kategorii food&travel

Oscar’s Bar – bura kuchnia polska i genialne buchty /Łódź

Share on facebook
Share on twitter
Share on print
Share on email

Miała być łódzka restauracja Delight, a stanęło na Oscar’s Barze. W tym samym zresztą hotelu Andel’s. Pech chciał, że wybraliśmy się do Delight w niedzielę w porze obiadowej, a tam serwowany był brunch. Z bemarów.

Z bemarami nam nie po drodze, więc udaliśmy się do Oscar’s Baru, gdzie zgodnie z zapewnieniami obsługi miało być identyczne menu i ten sam szef kuchni. Oczywiście menu było inne, ale w gruncie rzeczy okazało się być to wcale niezłe, bo mieliśmy na pokładzie Irlandczyka, a Oscar’s Bar serwuje kuchnię polską.

Na pierwszy rzut poszedł więc marynowany śledź na smażonych burakach z tartym chrzanem i sosem szczypiorkowym (23 zł). Wcale mi nie było za tego śledzia wstyd, bo był i smaczny i zwarty, ale już za sos na przemysłowym majonezie bym się pokroić nie dała. Próbowałam dociec co też kryje się w składzie tego majonezu, lecz ostatecznie po kilku prośbach kelnerka oświeciła mnie, że dostarcza go Farutex. Czyli zasadniczo skład mogę sobie wywróżyć z fusów.

IMG_8402

Zimne nóżki z grasicą cielęcą i winegretem octowym (24 zł) odpadają w przedbiegach w starciu z zimnymi nóżkami naszych mam i babć. Dużo galarety, mało treści. Nie jest to coś skrajnie rozczarowującego, ale również nie porywa. Brak tu odrobiny smaku, przypraw i dobrej jakości mięsa.

IMG_8404

Nieźle wypada smalec z jabłkiem i szyjkami rakowymi podany z chlebem żurawinowym (26 zł), choć podobnie, jak w przypadku wielu dań w tej knajpie, nikt nie użył do niego ani grama soli, więc w połączeniu ze słodkim chlebem wrażenie jest dość przykre. Trzeba dosolić i postarać się nie myśleć o jakimś kwaśnym kontrapunkcie dla tej ciężkiej, tłustej przystawki. Nie myśleć, bo go nie ma, jest natomiast smalec na słodko.

IMG_8400

Naprawdę dobrze wypada kwaśny, treściwy żurek z jajkiem i wędzonką (18 zł). Nie twierdzę, że babcia nie robi lepszego, bo robi, ale biorąc obcokrajowca do knajpy spokojnie można mu dać ten żurek i powiedzieć, że tak powinien smakować. Znakomita jest też ogórkowa z kwaśną śmietaną i koperkowym pesto (14 zł) – z jednym małym “ale”: komuś się otworzyła pieprzniczka i nie opanował sytuacji. Ogórkowa byłaby rewelacyjna, gdyby nie absurdalna ilość pieprzu. Szybko złożyłam broń i oddałam do kuchni.

Andels Lodz

Jednym z jaśniejszych przebłysków były z pewnością wegetariańskie gołąbki z kaszą jęczmienną i sosem grzybowym, zapiekane z białym serem (19 zł). Zapiekanie sera białego uważam za poroniony pomysł i nie widzę w tym żadnego sensu. Ale wracając do sedna – gołąbki absolutnie godne polecenia i spróbowania. W sosie wyraźnie czuć grzyby leśne i to one “robią” cały ten bogaty, piękny smak. Gołąbki warto.

IMG_8411

Wilgotnego, soczystego schabowego z kością też (23 zł), zwłaszcza, że towarzyszy mu znakomita, lekko słodka zasmażana kapusta i równie dobre gumiklyjze, czyli kluski śląskie rozkosznie podsmażone na maśle. Chrupiące i miękkie jednocześnie.

IMG_8409

Z kolei domowe kopytka (22 zł)… zapiekane z białym serem, to delikatne nieporozumienie. Są zbyt twarde i niemalże całkowicie pozbawione smaku. Zapomnijmy o kopytkach z białym serem.

IMG_8406

Ale westchnijmy nad propozycją, która chyba tylko przez przypadek trafiła do menu deserowego, jest to bowiem rzecz bardziej śniadaniowa. Oto buchty (14 zł). A może powinnam napisać Buchty. Takich nie robiła nawet moja babcia. Wybacz, babciu. Buchty są genialnie delikatne, puchate i już w kuchni na wszelki wypadek maźnięte masłem. Masło i buchty to stuk i puk – muszą występować razem. Do tego marmolada różana (którą podejrzewam o poważną domieszkę dżemu z owoców leśnych, ale wybaczam) i jest pięknie. Po tej ciężkiej dla żołądka i niewdzięcznej dla talii przeprawie przez góry i doliny polskiej klasyki, buchty nie ułatwiają podniesienia się z krzesła, ale są wspaniałe. Najwspanialsze z całego tego posiłku. A nasz Irlandczyk pierwszy raz próbuje przetworów z róży i jest zachwycony.

IMG_8413

Tak więc zaczęło się od bemarów, a skończyło wielkim B! jak Buchty.

Kuchnia w Oscar’s Barze jest bura i wcale nie zachęca to zaznajomienia się z polską klasyką. Właściwie gdybym się po raz pierwszy zetknęła z takim wydaniem kuchni polskiej, pomyślałabym, że to bardzo smutny kraj. Ale doceniam żurek, doceniam schabowego, doceniam gołąbki i pokochałam ich buchty. Miłością szczerą. Gdybym była jasnowidzem, to zamówiłabym tylko je. Dwa razy.

pigs4

Magda

Info

www
ul. Ogrodowa 17, Łódź

Szef kuchni: Mirosław Jabłoński

Share on facebook
Share on twitter
Share on print
Share on email