Czy szanowni wiedzą co to świdrymajery? Ach! To perełki architektury drewnianej, które wciąż można znaleźć wzdłuż podwarszawskiej linii otwockiej. Niektóre popadające w ruinę, inne zadbane i zapierające dech w piersiach. A wypieszczony Nowy Gurewicz to największy w Europie przykład takiej architektury. I do tego jest w nim restauracja, która całkiem fajnie karmi. To dość, aby wybrać się na wycieczkę.
Nam przytrafił się prawdziwy Winter Wonderland. To było jak prezent. Ale pozostałe pory roku też Was zachwycą, jestem o tym przekonana. Twórcą tego stylu w architekturze był Michał Andriolli, zaś nazwę, nieco żartobliwie, bo od słowa “biedermeier” wziął Gałczyński opisując wycieczkę nad Świder (taka rzeczka w bliskiej okolicy – ładna, płytka, dno piaszczyste, można na spływ kajakowy albo piknik). Rozumiecie: biedermeier-świdermajer. Te przepiękne drewniane wille z misterną snycerką i uroczymi werandami to najprawdziwsze perły.
Wiem to wszystko, bo przez ponad dekadę zdarzyło mi się mieszkać najpierw w Aninie, a później Józefowie – jedno i drugie ulokowane na tzw. linii otwockiej. Zamożna Warszawa niegdyś ciągnęła tu na letnisko, bo i powietrze za sprawą sosen czarnych zdrowe, dobre i chwalebne dla układu oddechowego, i Otwock to niegdysiejsze uzdrowisko, i tereny ładne, zalesione, no i relatywnie blisko miasta stołecznego. Tak właśnie powstawały świdrymajery – jako domy letniskowe. Dziś, przez pasjonatów ratowane i misternie odnawiane, lub przez niziny społeczne podpalane w celu pozyskania odszkodowania. (Czy to się jeszcze dzieje? Kiedyś się zdarzało.) Tak czy siak wycieczka tropem świdrówmajerów z obiadkiem w Nowym Gurewiczu i piknikiem nad Świdrem to jest prześwietny pomysł na weekendowy wypad. Możecie tu dojechać także SKM-ką. Jeśli zainteresowałam Was tym tematem, to możecie zajrzeć tutaj lub tutaj, albo tutaj, aby dowiedzieć się więcej.
Nowy Gurewicz to największy świdermajer w Europie. Mówiłam już, prawda? Robi wrażenie, przyznaję. Jest zadbany, odnowiony, znajdziecie w nim hotel, SPA i restaurację. Tutaj więcej o historii tego miejsca.
Zanim się rozpędzę: przemiła, bardzo profesjonalna, znająca menu na wyrywki obsługa. Szacunek Ludzi Ulicy Sezamkowej.
Nie spróbowałam tyle, ile bym chciała, bo byłam sama z Dzidziutkiem i nie było w kogo wepchnąć nadwyżek, ale wybrałam to, co wydawało mi się najciekawsze w karcie. Na pierwszy ogień pierogi z mangalicą. No, cudowne! Wszystko w nich się zgadza: delikatne jak tchnienie, cienkie ciasto, soczysty, brawurowo doprawiony farsz, aromatyczne, gęste sosiwo. Same dobre przymiotniki!
Zamówiłam też coś, czego nie spotkacie absolutnie nigdzie: zupę śledziową. Przedziwny jest to twór, taki mariaż dobrej jarzynowej ze śledziem. I jest to mariaż wyjątkowo udany. To gęsta, aromatyczna zupa szczodrze podsypana koperkiem. Jeśli lubicie śledzie – koniecznie spróbujcie.
Dalej sążnista porcja wybornej wątróbki cielęcej o delikatnej strukturze podanej na puree ziemniaczanym i podlanej wybitnym (podkreślam – wybitnym), lekko słodkim sosem wiśniowym. Nie wiem czy lubicie wątróbkę, ja lubię, ale tylko pod warunkiem, że nie muszę jej przygotowywać sama. Bo pryska i cała kuchnia uwalona. Dlatego jak mi spada żelazo, to bardzo chętnie przytulę wątróbkę w restauracji. Ja wiem, że piąta ćwiartka nie jest najpopularniejsza, ale wątróbka nie jest bardzo trudnym tematem i jeśli chcielibyście jej dać szansę, to w Nowym Gurewiczu smakuje tak, że będziecie z tego brawurowego ruchu zadowoleni.
No i racuszki z menu dziecięcego, choć porcja całkiem dorosła. W ogóle porcje są tutaj takie, żeby NA PEWNO nikt nie wyszedł głodny. Racuszki jak u babci, takie wiecie – puszyste, lekkie, grubaśne, chrupiące na rantach, zanurzone w gęstej owocowej konfiturze i posypane cukrem pudrem. Mam przekonanie graniczące z pewnością, że takie właśnie jadano na śniadanie w okolicznych świdrachmajerach w ich najlepszych latach. Racuchy jak z “Kuriera” wycięte!
To jest znakomity pomysł na wycieczkę. Wszystko tu jest: dobry temat przewodni, smaczne jedzenie, piękne widoki, a i czegoś nowego się można dowiedzieć. Wyborne combo, Milordzie.