Przepraszam, czy ktoś lubi sprzątać? Podobno są tacy ludzie, ale ja tym człowiekiem nie jestem. Jest milion ciekawszych rzeczy, które można robić w tym czasie. I nie ma w tym nic złego. Problem pojawia się w momencie, kiedy sprzątania nie lubi się tak samo mocno, jak… bałaganu.
Wiem, że niektórzy mają swoje systemy, np. w określone dni tygodnia sprzątają konkretne pomieszczenia lub wykonują konkretne czynności: w poniedziałek łazienkę, we wtorek ścierają kurze, i tak dalej. Możliwe do zrobienia, ale to nie dla mnie. W ten sposób sprzątałabym codziennie, a na to nie mam ochoty. Ponieważ mam pracę jaką mam i dość swobodnie mogę sobie układać grafik, to sprzątam wtedy, kiedy uważam, że dom tego potrzebuje. Albo ja tego potrzebuję, bo bałagan mi po prostu przeszkadza. Natomiast dość łatwo jest mi utrzymać ogólny ład w domu. Tak, nawet przy trzylatku, albowiem trzylatek jest domownikiem tak samo jak ja i zwykle sprząta swoje zabawki tak samo jak ja sprzątam swoje. Serio, można to wypracować tylko trzeba odrobinę cierpliwości, a przykład idzie z góry. A poza tym mój system utrzymywania domu we względnym porządku prezentuje się następująco:
Zero pustych przelotów
To jest taki ułatwiacz życia! Prosta sprawa: idę do sypialni, to zabieram ze sobą książkę, która leży na kanapie, a wiem, że będę ją chciała poczytać przed snem. Idę na dół, to zabieram z łazienki kosz z praniem i zanoszę go do pralni. I tak z każdą jedną rzeczą. To samo tyczy się naczyń w zlewie – od razu wkładam je do zmywarki. Jeśli zmywarka skończyła myć, to rozładowuję ją w czasie, kiedy czekam aż mi się zagotuje woda na herbatę. A kubek po herbacie odkładam gdzie? Tak jest – do opróżnionej zmywarki. To są drobne nawyki, które można sobie wypracować i myślę, że warto, bo dzięki temu dom jest praktycznie cały czas we względnym porządku.
Wszystko ma swoje miejsce
Macie gdzieś na widoku taki koszyk czy też skrzyneczkę lub też inne pudełko ewentualnie szufladę z wszelkim śmietnikiem, który zalega Wam w kieszeniach, w torebkach, z tą pocztą, której nikt nie otworzył od roku i już nie otworzy, garścią drobniaków, jakimś zmiętym rachunkiem i kilogramem paprochów?… Macie na pewno. Każdy taki śmietnik ma. Ja do niedawna też miałam. Taki stos papierów, poczty, gazet, które z pewnością kiedyś przeczytam (nigdy, ale spoko). Zawsze na stole. Duży stół, to się zmieści. O borze szumiący, jak ja tego śmietnika nie znosiłam! Aż w końcu straciłam cierpliwość i selekcja stała się ostra. Została miseczka, w której trzymam kluczyki do samochodu, żel antybakteryjny i okulary przeciwsłoneczne. Cała reszta natychmiast trafia albo do śmietnika, albo do śmietnika. Czytelnia prasy jest natomiast w toalecie na parterze. Generalnie odkładanie rzeczy na miejsce (pod warunkiem, że MAJĄ swoje miejsce), to jest klucz do ładu.
Łazienki raz w tygodniu, szafki kuchenne co dwa miesiące
Dobrze jest mieć jakiś plan, chociaż z grubsza. Od czasu do czasu trzeba zrobić coś więcej, niż tylko ogarnąć “rynek”, czasem trzeba mocniej odgruzować. U mnie to jest sprzątanie szafek kuchennych, mycie okien, ale też doroczny przegląd garderoby i oddanie rzeczy, których już nie noszę.
Łóżko pościel
Po prostu to zrób zaraz po wstaniu. Drobna rzecz, a od razu inaczej ustawia cały dzień.
Prasowanie? Nie sądzę
Nie pamiętam kiedy ostatnio coś prasowałam. Prasować kocham tak bardzo, jak odkurzać. Prasuję, gdy naprawdę muszę, a więc właściwie tylko koszule. Jeśli jesteście szczęśliwymi posiadaczami suszarki do ubrań, to mój patent jest następujący: bardzo pilnuję momentu, kiedy suszarka kończy program. Od razu wyjmuję ciuchy, kiedy jeszcze są bardzo ciepłe i natychmiast składam. Robię to dokładnie, żeby nie było zagnieceń. I to absolutnie wystarczy, aby nie musieć ich prasować.
Cała chemia w jednym miejscu
Kto trzyma chemię do sprzątania w szafce pod zlewem albo na półce w łazience, albo?… A spakowanie tego wszystkiego w jeden pojemnik to jest taki prosty trik! Zamiast nosić wszystko w rękach – łapiecie za uchwyt i macie wszystko gotowe, pod ręką, z możliwością przestawienia czy przeniesienia gdziekolwiek.
Zaangażuj wszystkich
To jest mój ulubiony punkt. Może dlatego, że przestałam w swoim życiu tolerować święte krowy i jest mi z tym niewymownie dobrze. Jeśli do tej pory wyręczałaś (-eś?) we wszystkim pozostałych domowników, to zmiana tych przyzwyczajeń może być bolesnym doświadczeniem. Dla obu stron. Ale wiesz co? Nie jesteś niczyją niewolnicą (niewolnikiem?). Niech się biorą do roboty!
Prawda jest taka, że dzięki powyższym radom praktycznie nigdy tak na serio nie sprzątam, a zawsze mam porządek. Tak trzeba żyć.
Powodzenia!
Magda
Spodobał Ci się wpis? To fajnie 🙂 Będzie mi miło, jeśli go udostępnisz. Dziękuję!