Powiśle kryje wiele skarbów, a jednym z nich są najlepsze gnocchi w mieście. Nie mrożone, nie z hurtowni. Prawdziwe, domowe gnocchi, które rozpływają się w ustach, mamią solidną porcją złotego, płynnego masła i przyciągają aromatem ziół. I nie, nie robi ich Włoszka, tylko Polka – cudna Bunia. Proszę Państwa, zakochałam się.
To miejsce, które oprócz małych delikatesów z włoskimi produktami i winami ma również stół i zacnie karmi. Nie ma tu stałego menu, ale tym, czego powinniście domagać się zawsze, są fenomenalne gnocchi. Gnocchi doprowadzone do perfekcji, gnocchi idealne. Można tu oczywiście wpaść o poranku na szybkie espresso i wzorem włoskich kolegów wypić je na stojąco przy wysokim stoliku, można wpaść na zakupy, ale na obiad należy przyjść obowiązkowo.
Dzisiejsze menu jest króciutkie. Spośród dwóch zup wybieram tę z soczewicy (8 zł), która – tak dla odmiany – nie jest kremem lecz aromatycznym bulionem, w którym pływa uczciwa ilość soczewicy, kawałki pancetty, trochę warzyw. Podana jest w uroczym, metalowym kubku i gorąca jak sam środek piekła. To dobrze, zupa powinna być gorąca. Zero kombinacji – dobre, konkretne smaki w nieskomplikowanej formie. Dostaję do niej znakomitą domową focaccię – z chrupiącą skórką, miękkim miąższem, pachnącą rozmarynem. Wspaniałą. Ten początek obiecuje naprawdę wiele.
Na główne wybieram oczywiście gnocchi, ale proszę, by dali mi pół porcji tych z borowikami i masłem z tymiankiem i pół porcji wersji z kozim serem i masłem z szałwią (regularna porcja 23 zł). Nie jestem w stanie rozsądzić, które są smaczniejsze. Ja po prostu kocham ich gnocchi od pierwszego kęsa i tak już zostanie. Też je pokochacie, obiecuję.
Na deser tarta cytrynowa z bezą (10 zł). Orzeźwiająca, lekka, na idealnym spodzie. Doskonałe zakończenie posiłku. Do tego espresso. Gdyby nie szkaradny polski blok za oknem, byłabym już w zupełnie innym miejscu, zwłaszcza, że kiedy zbieram się do odlotu wchodzi trzech Włochów. Oczywiście na kawę.
Tak oto zjadłam uczciwy i rozpustnie smaczny obiad. Niechcący teleportowałam się do Włoch i odkryłam kolejną perełkę, którą może się pochwalić Powiśle. Zaczynam myśleć, że chciałabym mieszkać na Powiślu.
Z ciekawostek przyrodniczych – zjecie tu też panini skomponowane z dowolnie wybranych składników, a przypieczecie je sobie samodzielnie w jednym z tosterów, które stoją na stole. Jak dla mnie – bomba. Wciągam Heritage na listę miejsc bardzo, bardzo wartych polecenia. I zamiast głowić się nad tym, dlaczego knajpa otwarta wczoraj jeszcze nie ogarnia kuwety, sto razy bardziej wolę napisać o czymś tak rozpustnie dobrym, jak gnocchi w Heritage. Heritage ma dwa lata, cudownie ciepłą obsługę, sporo stałych klientów i mam nadzieję, że właśnie zyskało przynajmniej kilku nowych wyznawców.
Magda
Info
fb
ul. Solec 117, Warszawa
5 odpowiedzi
no to idę i próbuję 🙂
I jak widzę, ceny bardzo rozsądne. I bliziutko mam, także na rowerze
taki się głodny zrobiłem jak zobaczyłem te lunche :((((((
Adam Gajek Zapraszam zatem w przyszłym tygodniu jako wyraz wdzięczności za fejsoszkolenie
Ale bajeczna beza. 🙂