1. Zjeść w ulicznej knajpie
Nie obiecuję ci, że z miejsca trafisz na największy odlot twojego życia, ale jeśli będziesz się kierował starymi, sprawdzonymi patentami, to jest duża szansa, że zjesz prawdziwie lokalnie i dokładnie tak, jak jadają Wietnamczycy. Wybieraj miejsca, w których jest pełno i podoba ci się to, co inni mają na stołach.
2. Pójść na lokalny targ
Tylu wrażeń nie zapewni ci żaden wymuskany europejski targ. Pilnuj portfela i aparatu, ale postaraj się też cieszyć odmiennością i różnorodnością. Co prawda nie mają więcej rodzajów owoców, niż u nas w sezonie. Właściwie chyba mają mniej. Ale za to wszystkie zupełnie inne.
3. Wypić kawę z mlekiem skondensowanym
Ta kawa uzależnia, ktoś o niej napisał „black crack”. Podają ją z lodem i szklaneczką zimnej zielonej herbaty. Dostajesz taki strzał kofeiny, jakbyś ją sobie podał dożylnie. A do tego jest szalenie smaczna i orzeźwiająca. Taką kawę sprzedają prawie wszędzie, więc warto jej próbować w wielu różnych miejscach i znaleźć swoje ulubione.
4. Wybrać się na masaż
Już słyszę te żarciki o happy endzie. Jest możliwy, ale nie w tym rzecz. Sprawa jest warta uwagi, a zabawnie robi się wtedy, kiedy najpierw myślisz, że ta mała Wietnamka ma tyle pary w łapach, co polski górnik, po czym kątem oka rejestrujesz, że właśnie po tobie depcze. I na bank waży więcej, niż wygląda. Podczas tych pieszczot myślałam, że następnego dnia nie wstanę z łóżka, ale o dziwo czułam się znakomicie.
5. Pozwiedzać z Easy Riders
Po co wynajmować skuter i stresować się, że po pierwsze nie poradzisz sobie w tym tumulcie, a po drugie nie trafisz tam, gdzie chcesz? Wynajmujesz wesołego motocyklistę, obdarzasz zaufaniem (to ważne, on wie co robi, więc się wyluzuj) i fundujesz sobie najfajniejszy dzień ever.
6. Spróbować czegoś niecodziennego
Stuletniego jaja, skorpiona, duriana, larw jedwabnika – lista jest naprawdę długa. Moim hitem są stuletnie jaja, skorpion był chrupiący i smakował jak Domestos, a durian jest przereklamowany, ale nawet jeśli będą to jednorazowe doświadczenia, to warto je kolekcjonować. Granicą jest twój prywatny poziom obrzydzenia lub ciekawości.
7. Zacząć dzień od zupy pho
Wietnamczycy tak zaczynają, więc ty choć też powinieneś. Zwłaszcza, że śniadania, nawet w najlepszych hotelach, są co najwyżej takie sobie. A dobra, sycąca, aromatyczna pho ustawia ci cały dzień i zapewnia paliwo na kilka najbliższych godzin. Poza tym to świetny pretekst, by poobserwować moment, kiedy miasto budzi się do życia.
8. Wynająć bungalow przy plaży i robić nic
Kiedy wyrobisz już swoją podróżniczą normę, zobaczysz wszystko, co jest do zobaczenia, spędzisz wiele, wiele godzin w miejscowych środkach transportu – zrób sobie prezent. Wynajmij bungalow w którymś z nadmorskich kurortów, upewnij się, że będziesz miał wyjście na plażę i rób nic. Rób to tak długo, aż wrócą ci siły i pojawi się myśl, by ruszyć dalej. I nie zapomnij poleżeć w hamaku. Hamak jest konieczny do pełnej regeneracji.
9. Wybrać się na nurkowanie, popływać na desce lub kicie
Wietnam ma piękne wybrzeże, niezłe plaże, sporo baz nurkowych, szkół windsurfingu i potrzebny wiatr. Wiatr w sezonie nie przestaje wiać nigdy, więc to dobre miejsce, żeby się pouczyć lub przypomnieć zakurzone umiejętności. Trudno sobie wyobrazić lepsze warunki.
10. Przejechać się autobusem sypialnianym
Właściwie każda podróż, która trwa dłużej niż cztery godziny odbywa się takim autobusem. Dwa piętra fotelo-łóżek, które rozkładają się niemal na płasko. Jeśli urosłeś trochę więcej, to możesz mieć kłopot z wpasowaniem się, ale to wciąż śmieszne doświadczenie. A doświadczenia warto kolekcjonować. Szczerze mówiąc z takiego autobusu właśnie piszę. Tak, jest tu wi-fi!
Pozostałe teksty z Wietnamu tutaj.
Magda
Jedna odpowiedź
Wszystkie punkty odhaczone tyle tylko, że w Tajlandii 🙂 Może oprócz Pho 🙂