Kiedyś chodziłam tam bardzo regularnie, później mi się przejadło. Wciąż twierdzę, że najlepszym momentem na odwiedzenie Warszawy Wschodniej są godziny wczesnoporanne. Przez co rozumiem czwartą nad ranem.
Teraz też wpadamy coś przegryźć po imprezie i na rozchodniaczka. Zatem najpierw śledź w oleju lnianym, który jest tak dobry, jak zawsze. Zwarty, kremowy i delikatny. Ryba lubi pływać, więc odbywa się taki dialog:
– Jakie macie wódki? – pytam.
– Wyborową – odpowiada kelner.
– A coś jeszcze?
– To najbardziej polecana.
– I nic innego nie ma?
– Wyborowa i Finlandia.
– I tyle? – nie chce mi się wierzyć.
– To ja przyniosę menu – łamie się wreszcie kelner.
Oczywiście inne wódki też mają.
Znakomite są ozory w sosie chrzanowym głównie za sprawą konsystencji – są jak masło. Prawie bajka, bo brakuje im nieco przypraw. Ale za to obok jest smaczne puree i naprawdę dobre buraczki.
Siedzimy sobie, dobrze się bawimy, obok nas w knajpie jest jeszcze tylko czterech facetów. Grzeczni, cisi, coś tam sobie jedzą i rozmawiają. Czwarty Muszkieter przysnął, ale nadal nikomu nie wadzi.
– Pan wychodzi czy odpoczywa? – pyta kelnerka.
Zamawiamy jeszcze móżdżek na grzance, który jest lekko przesmażony z jajkiem, cudnie delikatny i smaczny. Grzanka byłaby fajniejsza, gdyby była chrupiąca i ciepła.
Zastanawia mnie natomiast co w tym miejscu robi w menu hummus? Ostatecznie Warszawa Wschodnia ma wyraźne pretensje do kuchni polskiej, więc jestem zaskoczona. Zamawiam więc i hummus, który z jakiegoś powodu podają z salsą z papryki. Maroko spotyka Meksyk i nic dobrego z tego nie wynika. Hummus jest trochę suchy, nikt go nie skropił oliwą, jest też mdły. Paprykę uznaję za dziwny wynalazek i odmawiam dalszej konsumpcji.
Czyli na wschodzie bez zmian.
Magda
Info
ul. Mińska 25, Warszawa
Explicite to cykl krótkich postów o restauracjach, które już wcześniej opisaliśmy, a teraz sprawdzamy, czy trzymają poziom.