Nie wiem jak Wam, ale mnie się ramen jeszcze nie przejadł. Zwłaszcza kiedy nagle z trzydziestu stopni na plusie temperatura spada do piętnastu, a jedyne co masz w walizce, to szorty i kilka krótkich kiecek. Łódź pogodą nie rozpieściła, ale za to smakami – owszem.
Dziś króciutko, bardziej z kronikarskiego obowiązku i nieodpartej potrzeby doniesienia Wam jak najszybciej o czymś pysznym. Ostatnie dni są szalone, ja zaraz znowu pędzę na SeeBloggers. To taka branżowa konferencja – odbywa się raz do roku i gromadzi najwięcej twórców, w sumie przeszło dwa tysiące osób. Za mną dwa panele z czego jeden w roli prowadzącej, więc dziś mogę odetchnąć i bez spiny po prostu posłuchać innych. Ale zanim moje przyjemności – coś dla Was.
Ato Ramen miałam na celowniku od momentu, kiedy się otworzyło. O Ato Sushi pisałam tutaj. Wtedy napisałam, że to najlepsze sushi w Polsce. Dziś wiem, że równie dobrze jest w Kielcach, w Sushiya (recenzja tutaj). Uważam, że ze względu na jakość produktu i zręczne jego eksponowanie te dwa miejsca są najlepszymi suszarniami w Polsce. Dlatego oczekiwania względem siostrzanego lokalu Ato, serwującego ramen miałam wysokie. I nie zawiodłam się.
Mają co prawda w menu jeszcze kilka innych pozycji, ale my poszliśmy w trzy rameny: shoyu, tantan i paitan. Żałuję, że zabrakło nam czwartej osoby przy stole, żeby spróbowała jeszcze wersji wegańskiej. Następnym razem na pewno sprawdzę jak wypada na tle Vegan Ramen Shopu, który jest nie do pobicia i wysadza z siodła nawet mięsne, intensywnie kolagenowe rameny. Ale do brzegu.
Shoyu jest delikatny, subtelny wręcz, mocno słony od sosu sojowego, tantan zaś to jego zupełne przeciwieństwo. Jest pikantny, intensywny, z bardzo mocnym akordem przebijającego się przez te smaki sezamu. Paitan z kolei, z solidną porcją pasty truflowej, to jest mistrzostwo i absolutnie nie obchodzi mnie, czy w Japonii podaje się ramen z truflą. Ważne, że w Łodzi się podaje. To jest taki festiwal uciechy, kremowości, idealnie zbalansowanych smaków, że prawie się człowiek nad tą miską wzrusza.
Wszystkie te zupy łączą dwie rzeczy: doskonały balans saków, powiedziałabym, że pewna dojrzałość oraz… lekko rozgotowany makaron. Wolałabym, aby był bardziej sprężysty i przyjemnie stawiał opór zębom, ale za te dopieszczone smaki wybaczam im wszystko. Koniecznie miejcie Ato Ramen na swojej liście. I pamiętajcie, żeby przyjść tu głodnym, bo porcje nie biorą jeńców.
Magda
Info
fb
OFF Piotrkowska 138/140, Łódź
Podobne wpisy
Ato Sushi: najlepsze sushi w Polsce jest w Łodzi
Sushiya – dobre sushi bary można policzyć na palcach jednej ręki. To jeden z nich
Los Angeles: Daikokuya – ramen, który rozbił bank
Arigator Ramen Shop – chcę się tu ustawiać w kolejce
Youmiko Vegan Sushi – wegańskie sushi, czyli pyszny oksymoron /Warszawa
TOP 10 RAMENÓW warszawskich, vol. 2