Najpopularniejszy w Polsce blog z kategorii food&travel

Zabezpieczone: Nie zaglądaj mi w portfel, ty polska cebulo!

Share on facebook
Share on twitter
Share on print
Share on email

Treść jest chroniona hasłem. Aby ją zobaczyć, proszę poniżej wprowadzić hasło:

Share on facebook
Share on twitter
Share on print
Share on email

38 odpowiedzi

  1. Dawno, dawno temu prowadziłam bloga książkowego. I nawet tam znalazł się jakiś troll z bólem dupy, który pisał, że recenzja książki nierzetelna, gdyż książkę dostałam od wydawnictwa. Zawsze znajdzie się jakiś mały złośliwy gnom z zaciśniętą dupą, który uważa, że wie lepiej, a ty się sprzedajesz. Więc luz, rób swoje, bo ja Cię czytam, tylko nie komentuję, bo po prostu piszesz wszystko, co trzeba i nie ma nic do dodania. Bardzo dobry tekst 🙂

  2. Pamiętajcie buce na przyszłość , dzięki zaangażowanym blogerom macie informacje : gdzie spać, gdzie żreć, co oglądać, jak dojechać , co kupić, jak zaoszczędzić … No i co najważniejsze wszystko podane na tacy w nieomalże jednym miejscu. Doceńcie to , ja wiem, że jesteście przyzwyczajeni do szybkiego dostępu informacyjnego a co najważniejsze do informacji “za darmo” , kiedyś tego nie było, także doceńcie to, że ktoś wyciera swoje dupsko dla Was, a że przy okazji przy tym przytuli trochę kasiory to nic tylko się cieszyć . Jak zazdrościcie to sami ruszcie własne (_!_) to zobaczycie jak ciężko przebić się przez konkurencję bo “blogować” teraz “każdy umi” 😉 . Swoją drogą niektórzy to muszą mieć twarde poślady od ciągłego dupościsku 😛 .

  3. Moim zdaniem – jeśli się z tego utrzymujesz, to zawsze będzie konflikt interesów.

    Żeby było jasne: max Cię cenię, czytam zawsze, pierwszy broniłem przed ByćMoże, uważam że z 90% trafiasz w 10 i chodzę w miejsca, które polecasz.

    Drobne rzeczy mnie irytują, np opóźnianie moich komentsów o burgerze bo coś frytkach w żartach napisałem, post o mytaxi mnie osobiście nie przekonał, a przy kolejnym lajfstajlowym poście (jak pierwszy o taksówkach) na pewno pomyślę “czy aby ona nie pisze tego w jakimś celu; jaki będzie kolejny post?”.

    Ale tych drobnych jest znacznie mniej niż tych dobrych – zasadniczych. Masz zajebistego bloga. Powinnaś być dumna a nie się tłumaczyć i rozdzierać szaty “jaka to ciężka praca”.

  4. no cóż skrzecząca rzeczywistość … tak jak korzenie róży w kompoście to co wąchamy jest wspaniałe to co pod spodem skomplikowane i niezbyt miło pachnace ale tylko razem żyją. A ja dziękuję za wspaniały blog – czytam go z ogromną przyjemnością . I zapraszam serdecznie ze zwierzęcymi przyjaciółmi do mojej malutkiej agroturystyki ,, kocia zagroda” w Bieszczadach. Pozdrawiam i trzymam kciuki Gośka

  5. Poczyniłem obserwację jakiś czas temu. Otóż od pewnego czasu istnieje coś takiego jak moda na chamstwo. I jest na to społeczne przyzwolenie w przestrzeni publicznej. Nie ma wyraźnego napiętnowania takiego kogoś kto pielęgnuje tę modę. Jaskrawym przykładem są właśnie głupie komentarze o tym, że ktoś na swojej pracy zarabia. Podobnie jak autorka zajmuję się czymś co bardzo lubię, najczęściej robię to w pozycji leżącej z laptopem na kolanach i jeszcze mi za to płacą. Podejrzewam, że potraficie sobie wyobrazić, jak to musi wkurwiać tych, co idą na 7 rano do kopalni.
    Uważam Magdo, że nie masz żadnego obowiązku tłumaczyć się komukolwiek ani ze swoich decyzji dotyczących wyboru publikacji na blogu, ani tym bardziej ze swoich zarobków. W katolandzie jest wiele tematów tabu. Jednym z nich były, są i będą pieniądze. Im ktoś ma mniej chęci by je zarabiać i mniej pomysłów na siebie, tym większy ból dupy u niego wywołują. Tak było, jest i będzie. Szkoda tylko że przeszło na tzw młode pokolenie. Wyrobnicy, robole, ludzie z zerowymi kwalifikacjami w każdej dziedzinie zawsze będą sobie podwyższać mniemanie obrażaniem innych bo inaczej nigdy nie będą potrafili.
    Dlatego rób swoje, bo robisz to dobrze i nie przejmuj się pierdołami. Wywiad u tomczka super 🙂
    Komentarz jest sponsorowany przez zdrowy rozsądek. Pozdrawiam 🙂

  6. Pff.
    Kiedy osiągniemy ten stan umysłu, którzy ludzie mają zagramanicą? Tam jakoś nikt nie burzy się za wplecioną z polotem reklamę. Hipokryci. Może zaczną wyrzucać przez okno telewizory, bo tam to można mówić o sterowaniu, manipulacji i sprzedaniu się, zresztą na pewno wyszłoby to każdemu na dobre.
    Polska. Kraj krzyczących frustratów, którzy dopóki nie wymrą, będą próbować ciągnąć wszystkich w dół.

    1. Zagramanicą nie ma aż takiej wielkiej różnicy, nie popadajmy w przesadę. Cebulactwo, jakkolwiek paskudne to określenie, nie jest kwestią narodową, tylko osobniczą – wszędzie na świecie są ludzie, których drażni to, że inni zarabiają pieniądze lub to, w jaki sposób je zarabiają. To nie polska specjalność, nawet jeśli tak brzmi bardziej dramatycznie.

  7. Będę Cię linkować jak mi jeszcze raz ktoś napisze, że link to powinien być oznaczony bo raczyłam w nim gdzieś na dole polecić swoją książkę, a on by w reklamę nie kliknął i jego oczy zaszły mgłą od tego nagłego styku ze światem komercji, gdy spodziewał się tylko darmowej, cudownej pożywki duchowej. 😛

  8. Matko Joanno od aniołów, jak dobrze mi się to czytało!!! Uwielbiam Pani Styl!!! Nie zgadzam się z tymi, którzy stwierdzają, że ten wpis był niepotrzebny! Był właśnie bardzo,kuźwa, potrzebny! Żeby niektórzy zrozumieli, że nawet jeśli ktoś ma pracę do której idzie uśmiechając się jak wariat albo jak świeżo zakochany -chociaż to w sumie jedno i to samo 😉 – a przy odrobinie szczęścia uśmiecha się wracając to nie oznacza, że ma nie zarabiać! To nadal jest praca: świat w którym trzeba być punktualnym (bo to wynika z szacunku do drugiego człowieka), świat w którym jednego dnia wracasz do domu o 23:00 aby następnego zrywać się o 4:00 i w końcu cieszysz się jak dziecko, kiedy słyszysz komplementy pod adresem pracy jaką wykonałeś/aś (bo o czym kiedyś tu była mowa, Polacy napiwków nie dają). Ktoś, kto kocha to co robi, ma pełne prawo dobrze na tym zarobić.
    Podsumowując pisze Pani świetne teksty, czytam z ogromną przyjemnością!
    Serdecznie pozdrawiam

  9. Droga Krytyko, uwielbiam twój blog i nie rozumiem, czemu poczułaś, że tej Polsce od Martyniuka (bo druga część jest od Młynarskiego) masz się tłumaczyć. Jedyne, co mi przychodzi do głowy, to żeby sobie ulżyć. Jeśli tak, to pochwalam.

  10. Droga imienniczko, zazdroszczę tak pozytywnie i współczuję całkiem po ludzku. Sama kilka lat prowadzę bloga i choć to tylko hobby, nie praca, to wiem ile wysiłku wymaga.
    Ostatnio nawet pisałam o fajnym miejscu… jeszcze mało popularnym, za granicą, efekt – przykry, brak zainteresowania. Wyszło na to, że napisałam to dla siebie. Cóż… Miło będzie wrócić, smacznie na pewno…
    Jak ja Cię rozumiem. Choć dla mnie to wciąż bardziej zabawa
    Pozdrawiam ciepło
    Magda z Krainy Szczęśliwości

  11. Super wpis. Twój blog czytam od dłuższego czasu z wielką przyjemnością. Cieszę się, że napisałaś jak wiele pracy i serducha w to wkładasz. Choć dla inteligentnych nie jest to nic dziwnego, bez Twojego ogromnego zaangażowania, poświęconej pracy, czasu i pieniędzy blog byłby jednym z milionów miernych i niewartych uwagi. A frajerów trzeba banować, niech się udławią własną żółcią. Znasz swoją wartość, pisz dalej wyłącznie to co chcesz i wiedz, że czasami Twój blog ma moc tworzenia ludzkich marzeń. Pozdrawiam i ściskam ciepło i serdecznie.

  12. Najzabawniejsze jest, że ludziom absolutnie nie przeszkadza, że każde, nawet najdurniejsze czasopismo typu “najprawdziwsza prawda o miłości” czy inne “przepisy babci Krysi” zarabia, że w środku są reklamy, dziennikarze dostają wynagrodzenie, a czytelnik jeszcze musi zapłacić, choćby tę złotówkę. Ale jak jest w internecie to ma być za darmo nie tylko dla czytelnika tylko jeszcze autor ma nie zarabiać

  13. Ej, tak z ciekawości to jak to rozliczasz? Prowadzisz działalność gospodarczą i te wszystkie wydatki w rodzaju biletów lotniczych i paliwa wrzucasz w koszty a reklamodawcom wystawiasz faktury? Czy wszystko na gębę?
    PS. nie jestem z urzędu skarbowego 😛

  14. Pozwolę sobie się wtrącić i poprowadzić wątek tego, co nazywamy “ciężką pracą”. Niespecjalnie rozumiem, czemu robienie tego, co się lubi ma determinować automatycznie, że wykonywana praca jest lekka. Ja też lubię to, co robię, ale nie raz i nie dwa zasypiałam “na bociana” nad dokumentami późnym wieczorem, bo musiałam być przygotowana merytorycznie na rano i musiałam to zrobić po godzinach. Nie wydobywałam diamentów w kopalni gdzieś w RPA ani nie rozwoziłam mleka dorożką w zimowy dzień – czy to znaczy, że nie pracuję ciężko? Bo z komentarza płynie dla mnie trochę taki obraz, jakby tylko praca fizyczna, najlepiej jeszcze w udręczeniu, złych warunkach i słabo płatna, była TĄ PRAWDZIWĄ pracą, solą tej ziemi. Nie daj Bóg, żeby ktoś pracował mózgiem, lubił to, był w tym dobry i jeszcze na tym zarabiał, bo tylko wykopywanie kartofli szczerbatą łopatą albo uczenie czytania dzieci w Rwandzie to prawdziwa praca.
    To, że coś jest powszechne, to nie znaczy jeszcze, że jest normalne i że trzeba bezkrytycznie przyjmować to na klatę. Rozliczanie kogoś z zarobków, zwłaszcza w napastliwy sposób, uważam za chamstwo. A z chamstwem trzeba postępować krótko, brutalnie i piętnować je szeroko – tu zgadzam się z autorką bloga.

Dodaj komentarz