Jasne, że czytałam kilka recenzji Atelier. Ze wszystkich bije jakieś uniżenie, jakby to był opis nabożeństwa. Nie wiem czy bardziej jest to przejaw naszych gastronomicznych..
Pierwszy raz do pani Uli zabrał mnie Jacek jakieś siedem, może osiem lat temu. Od tej pory, raz na jakiś czas, wpadamy tam na żurek..
O Z57 pisałam już wcześniej. Wpadałam do nich od czasu do czasu, ale w ostatnich miesiącach jakoś się nie składało. Nie mówiłam Wam, ale właściwie..
Powiśle kryje wiele skarbów, a jednym z nich są najlepsze gnocchi w mieście. Nie mrożone, nie z hurtowni. Prawdziwe, domowe gnocchi, które rozpływają się w..
Ach, Vitkac – luksus, blichtr, luj witon i prawdopodobnie najczęstsze tło dla blogerek modowych śniących o dniu, w którym wejdą tam w błyskach fleszy, ich..