Najpopularniejszy w Polsce blog z kategorii food&travel

Odchudzone placki ziemniaczane (pieczone, bezglutenowe)

Share on facebook
Share on twitter
Share on print
Share on email

Lubicie placki ziemniaczane? To dobrze, bo ja też. A lubicie stać nad patelnią w nieskończoność? To dobrze, bo ja też nie. Nie lubię też jak słyszę, kiedy mi dupa rośnie, zaś z pszenicą mam po przekątnej, o czym możecie poczytać tutaj. A placków się chce, co? No właśnie.

Akurat u nas placki ziemniaczane zawsze były bez mąki. Jakoś nie widzę sensu jej dodawania. Może i wiąże wodę, ale równie dobrze można starte ziemniaki lekko posolić, odstawić na chwilę aż puszczą wodę, odcisnąć i po sprawie. To nie jest rocket science. Ktoś mi mówił, że dobrze w roli pochłaniacza wody sprawdzają się zmielone płatki owsiane, ale nie sprawdzałam. Macie w tym względzie jakieś doświadczenia? Podzielcie się, chętnie poczytam.

Do pieczonych placków podchodziłam kilka razy i zawsze wychodziły suche jak wiór. Sprawy nie ułatwia fakt, że z wrodzonego lenistwa ścieram je na dużych oczkach – bo szybciej. A takie jeszcze łatwiej wysychają w piekarniku. Ja co prawda bardzo lubię, jak jest falbanka i ona chrupie, ale bez przesady. Przepisów w internecie jest sporo, sprawdziłam kilka i za każdym razem placki miały ten sam feler.

Okazuje się, że wystarczy dodać jeden składnik ponad standard i wychodzą całkiem niezłe. Oliwa robi ten cud, a nie znalazłam jej w żadnym przepisie na pieczone placki. Nie napiszę, że są tak dobre, jak te smażone – nie są. Nic nie zastąpi litra oleju w krwioobiegu, ale jeśli a) jesteście leniwi, b) nie chcecie tyć, c) czasem musicie zjeść placki ziemniaczane, bo się udusicie, to można przyjąć, że wychodzą całkiem zadowalająco. To idealny domowy comfort food.

 

Odchudzone placki ziemniaczane

– 1 kg ziemniaków
– 1 jajko
– 1 średnia cebula
– sól, pieprz, gałka muszkatołowa – do smaku
– 2-3 łyżki oliwy

Ziemniaki ścieramy na małych lub dużych oczkach, w zależności od upodobań, lekko solimy i na chwilę odstawiamy, aby puściły wodę. Wyciskamy, odlewamy wodę, ale zostawiamy skrobię, która osiadła na dnie. Dodajemy bardzo drobno posiekaną cebulę, przyprawy, jajko i oliwę, mieszamy.

Rozgrzewamy piekarnik do 190 stopni bez termoobiegu, blaszkę wykładamy papierem do pieczenia. Zwróćcie uwagę, aby był gładki, bo do karbowanego będą przywierać. Na papier wykładamy masę i każdy placek lekko wygładzamy z wierzchu. Ja lubię raczej cienkie, więc nakładam ok. 1 cm. Cieńsze będą miały tendencję do wysychania mimo oliwy. Pieczemy aż ranty zbrązowieją, wtedy odwracamy na drugą stronę i dopiekamy jeszcze chwilę.

Na zdjęciu z pastą z twarogu i wędzonej makreli, ale równie dobrze może to być gulasz, wędzony łosoś z kleksem śmietany czy dowolny inny freestyle.

Smacznego!

Magda

Spodobał Ci się przepis? Podziel się ze znajomymi!

Share on facebook
Share on twitter
Share on print
Share on email

13 odpowiedzi

  1. placki ziemniaczane to coś czego nie robię często, ale jak już to w ilościach hurtowych, u mnie sekretnym składnikiem powodującym chrupkość jest łyżka bułki tartej do ciasta. koniecznie spróbuję tej odchudzonej wersji. pozdrawiam serdecznie 😉

      1. oczywiście, że tak! i te wszystkie rozwalone i przypalone kawałki. omnomnomom
        chyba juz wiem co dziś na kolację 😉

      2. Ja generalnie zjadam placki stojąc nad patelnią i czekając, aż kolejna porcja się usmaży 🙂 Nie znoszę zimnych, więc nie mam wyjścia 🙂

  2. A ja zawsze dodaję do tych smażonych na patelni płatki owsiane 🙂 Ale, że ze mnie ludź leniwy, to ich nie mielę, tylko tak hop siup w całości. Wodę trochę wchłaniają, a ja mam złudzenie, że to nie jest takie strasznie niezdrowe, bo przecież są płatki 😛

  3. A ja polecam spray’e do smażenia BEZ kalorii 😉 wiadomo że panierka/cokolwiek nie jest tak chrupiące jak po wchłonięciu 3 łyżek oleju ale daje radę i nie słyszysz jak dupa rośnie bo to mniej więcej tak, jakbyś piekła w piekarniku 🙂

Dodaj komentarz