Gordon Ramsey robi mac&cheese z boczkiem i cebulą. A ja Wam mówię, że można nawet z truflami, choć lubi się też z oregano. Bo to danie przyjmie każdy właściwie dodatek i tylko granice fantazji powinny Was powstrzymywać przed eksperymentowaniem. A te, jak powszechnie wiadomo, nie istnieją. Dziś Światowy Dzień Makaronu, więc uczcijmy go godnie – nie licząc godzin, lat oraz… kalorii.
Ważna natomiast jest baza. Jeśli wykonacie ją dobrze, to prawdopodobnie to danie wejdzie na stałę do Waszego repertuaru. Samo przygotowanie jest naprawdę szybkie, bo zajmuje raptem około dziesięciu minut. Plus dwadzieścia na pieczenie.
W internecie jest sporo przepisów jak jeszcze sobie ułatwić, np. redukując na patelni tłustą śmietanę, następnie dodając starty ser i pomijając etap pieczenia. Oczywiście możecie pójść tą drogą, ale po co? Wtedy z naprawdę fajnej potrawy rzeczywiście zrobi się coś, co znamy z filmów. I wcale bym się nie zdziwiła, gdyby tak Wam się to danie kojarzyło, tak po amerykańsku z całym tym przerysowaniem. A w gruncie rzeczy, to jest świetna rzecz i pokocha ją każdy makaronożerca. Kaloryczna, owszem, ale jeszcze nie wymyślono sosu serowego zrobionego z sałaty. Nic na to nie poradzę.
Przepis publikuję nie bez powodu właśnie dzisiaj, bo dzisiaj świętujemy Światowy Dzień Makaronu. Czy wiecie, że makaron jest jedną z najstarszych potraw świata, a najstarszy odnaleziono w Chinach i liczył cztery tysiące lat? Należy mu się własne święto! Z tej okazji Lubella przygotowała dla Was konkurs, o którym na pewno wiedzieliście, jeśli śledzicie mój instagram. A ja mam dziką przyjemność ogłosić dziś zwycięzców!
I tak nagrody trafiają do:
Garść dobrych rad do przepisu:
1. Im więcej sosu, tym lepiej. Wiem, że ilość z przepisu może wydawać się spora, ale gwarantuję Wam, że tak nie jest. Ba! Spokojnie może go być jeszcze więcej. Makaron podczas pieczenia dochodzi jeszcze w sosie, sam sos się redukuje i w efekcie końcowym jest go znacznie mniej. Sosu nie żałujcie.
2. Wybierzcie ser dobrej jakości. Redakcja rekomenduje sery o bardzo wyraźnym smaku, najlepiej sprawdzą się mimolette i cheddar.
3. Nie bójcie się dobrze posolić sos. Trzeba pamiętać, że ma on nadać smak również makaronowi, więc dodajcie tyle soli do sosu, aby był trochę zbyt słony jak na Wasze preferencje. Później się to wszystko ładnie wyrówna.
4. Koniecznie do beszamelu dodajcie gałkę muszkatołową. Beszamel bez gałki nie istnieje. I nie bójcie się go robić, jeśli to będzie Wasz pierwszy raz. To tylko z początku wygląda jakby się nie udało. Beszamel to jeden z kilku podstawowych sosów i warto mieć go w swoim repertuarze. W razie gdyby jednak pojawiły się w nim grudki, to można go łatwo uratować po prostu na koniec blendując.
5. Jeśli chcecie ograniczyć się do przepisu podstawowego, to ciekawymi dodatkami, które jeszcze bardziej pogłębią smak będą: nieaktywne płatki drożdżowe (kto nie zna, niech pozna – dają fenomenalny serowy posmak nawet daniom wegańskim), wędzona sól czy wędzona słodka papryka.
6. Pamiętajcie, aby makaron gotować o trzy minuty krócej, niż jest podane na opakowaniu. Dojdzie w sosie podczas pieczenia.
7. Wybierajcie makaron, który przyjmie jak najwięcej sosu. Zwykle do tego dania używa się kolanek, ale ja z premedytacją wybrałam penne.
8. Długość zapiekania zależy od Waszych upodobań – jeśli odpowiada Wam lekko chrupiący, podpieczony ser na wierzchu, to zostawcie garnek lub patelnię w piekarniku na 20 minut (u mnie nawet do 30-stu, ale wtedy sosu znacząco ubywa na korzyść chrupiącego, spieczonego sera na wierzchu). Jeśli natomiast chcecie tylko kremowej konsystencji, to 10-15 minut zapiekania wystarczy.
9. Jeśli nie jesteście w kuchni szybcy jak błyskawica, to warto poszczególne składniki przygotować sobie wcześniej, bo sos wymaga ciągłej uwagi i sprawy toczą się dość szybko.
Mac & cheese – przepis
Składniki na 4-5 porcji
– 400 g makaronu pióra Lubella
– 300 g sera mimolette lub cheddara
– 1 l mleka, najlepiej 3,2% tłuszczu
– 100 g masła
– ok. 5 czubatych łyżek mąki pszennej (typ 500 lub 550)
– pół łyżeczki mielonej gałki muszkatołowej
– sól i pieprz do smaku
1. W garnku zagotowujemy wodę, porządnie solimy i wrzucamy makaron. Gotujemy o 3 minuty krócej, niż zaleca producent. Będzie jeszcze dość twardy i tak ma być. Po wyznaczonym czasie odcedzamy makaron i odstawiamy na bok.
2. Rozgrzewamy piekarnik do 180 stopni.
3. Ścieramy ser na tarce.
4. Na średnim ogniu stawiamy patelnię i rozpuszczamy na niej masło.
5. Przygotowujemy beszamel. Na roztopione masło wrzucamy mąkę i od tego momentu nieustająco mieszamy rózgą. Zrobią się grudy i grudki – tak ma być. Chwilkę podsmażamy ciągle mieszając.
6. Wąską strużką do mąki i masła dolewamy mleko i bez przerwy energicznie mieszamy. Ta ilość mąki prawdopodobnie przyjmie dokładnie litr mleka, może ciut mniej. Sos będzie się robił coraz bardziej jednolity w miarę mieszania. Redukujemy jeszcze przez chwilę ciągle mieszając, doprawiamy solą i gałką muszkatołową, zdejmujemy z ognia. Sos nie powinien być zbyt gęsty, bo zgęstnieje jeszcze podczas pieczenia.
7. Zostawiamy nieco startego sera do posypania wierzchu, a resztę dodajemy do sosu, mieszamy i zalewamy całością odcedzony makaron, mieszamy po raz ostatni. Na tym etapie warto spróbować, aby ocenić czy jest dość soli, ewentualnie innych przypraw.
8. Przekładamy całość do naczynia żaroodpornego, żeliwnego garnka lub głębokiej patelni, którą można wstawić do piekarnika i zapiekamy w 180 stopniach (bez termoobiegu). Pieczemy do momentu, aż na brzegach sos zacznie bulgotać lub nieco dłużej, aby ser z wierzchu się mocniej spiekł – w zależności od preferencji.
Przed spożyciem zaleca się założenie spodni z gumką. Istnieje bowiem duże ryzyko dokładek.
Smacznego!
Magda
Spodobał Ci się przepis? To super! Będzie mi bardzo miło, jeśli go udostępnisz 🙂