Jeśli myślicie, że to jest banalne, to od razu mówię, że ja też tak myślałam. Dopóki nie dotarło do mnie z czym właściwie się próbuję zmierzyć. Kuchnia to w urządzeniu najdroższe pomieszczenie w domu, do tego najrzadziej remontowane. Kuchnię robi się na lata. Dlatego warto poświęcić jej znacznie więcej uwagi, niż jedno popołudnie sam na sam z darmowym programem graficznym.
Nie da się
Zaczęło się standardowo, jak sądzę. Rozpuściłam wici, zebrałam namiary i na pomiar zaprosiłam pana rzemieślnika. Nie wszystko mam standardowe, więc kuchnia na wymiar była wyborem oczywistym. Wrzuciłam mu kilka moich marzeń, które chciałabym zrealizować (nie da się), dołożyłam do tego potężne sprzęcicho w postaci wolnostojącej kuchni gazowej i równie imponującej lodówki. Pan zapadł na brak pomysłu na zabudowę okapu, sensowne obudowanie lodówki i jeszcze kilka innych rzeczy, takich jak wykorzystanie przestrzeni w szafkach narożnych. A już nie wspominam o tym, że zawsze marzyłam o kanapie w kuchni, bo tak – bo myślę, że to cudowne, kiedy ktoś gotuje, a ktoś inny, zatopiony w miękkich poduchach może mu z kieliszkiem wina towarzyszyć. Zgadnijcie co? Tak jest – nie da się.
Pan rzemieślnik po długich bólach urodził projekt. Taki projekt jestem w stanie wykonać przy pomocy ekierki, ołówka i papieru milimetrowego w pół godziny. Serio? To ma być moja kuchnia marzeń? Ta sztampa bez grama polotu?…
Jednak da się
I wtedy stał się cud. Albo raczej weszła ona – cała na biało, moja dobrodziejka. Na Weronikę trafiłam w sumie przypadkiem. Chobot, taka polska marka, która robi absolutnie powalające kuchnie i zabudowy, wrzucił na FB informację, że ma na sprzedaż witrynę w li tylko jednym egzemplarzu, która okazała się pasować jak ulał do salonu. Dokładnie w tym miejscu miałam zrobić zabudowę na książki, ale po co, jeśli pojawił się gotowy mebel, który co do centymetra wpasował się w miejsce, w którym teraz stoi? Decyzję podjęłam na podstawie zdjęcia w mniej, niż pięć minut – zadzwoniłam, odebrała Weronika i tak od słowa do słowa przyjechała dwa dni później wziąć wymiary kuchni.
Po krótkiej dwugodzinnej pogawędce okazało się, że przepadam za tą kobietą. Od tej pory wypiłyśmy razem sporo kawy, ale przede wszystkim pomogła mi z każdym właściwie detalem ze znalezieniem ekipy remontowej włącznie, bo wiecie, ta kuchnia, to tylko mała część tego, co tu się zadzieje we wrześniu. Golimy do żywego, nawet podłogi będziemy wymieniać. Ale spokojnie, jak kurz opadnie, to wszystko Wam pokażę.
Ekipa to jedno – jest bezcenna, wiadomo, ale Weronika podpowiedziała mi też kilka bardzo mądrych rozwiązań pozakuchennych. Potęga doświadczenia. Ale przede wszystkim zdjęła ze mnie ogrom pracy, którego właściwie nie byłam do końca świadoma: pomogła wybrać zlew, kafelki, podpowiedziała milion genialnych rozwiązań, zabrała mnie do salonu Peki, w którym wpadłam w amok, jak dziecko w sklepie z cukierkami (to będą prawdopodobnie najlepiej zagospodarowane szafki w tej części galaktyki), wymyśliła jak pięknie i funkcjonalnie obudować i okap i lodówkę. A lodówkę mam po byku, pokazywałam ją w tymwpisie (po parametry techniczne odsyłam tutaj). Jest naprawdę duża i żeby harmonijnie zagrała z meblami też potrzebny był na nią pomysł i wyczucie proporcji.
No i uwaga – może nie będę miała kanapy, ale wygodne siedzisko z miękkimi poduchami i biblioteczką na książki kucharskie jak najbardziej (!). Czyli jednak da się.
Co musisz wiedzieć przed?
Najlepiej wszystko. I raczej od szczegółu do ogółu, nie odwrotnie. Musisz wiedzieć gdzie będzie stał czajnik, ilu gniazdek potrzebujesz i w których miejscach. Ba! Musisz wiedzieć w której szufladzie będziesz trzymać sztućce, a w której korkociąg! O takich detalach jak wymiary i konkretne modele sprzętu AGD nawet nie wspominam. I tym właśnie różni się projektant od rzemieślnika – ten pierwszy zapyta o wszystko i wszystko weźmie pod uwagę już na etapie projektu, zaś ten drugi narysuje ci z grubsza to, co ci się wydaje, że powinien narysować, a nawet to wszystko wyprodukuje i zamontuje. Ale to ty będziesz całymi latami biegać na drugi koniec kuchni po łyżeczkę do herbaty, zamiast mieć ją pod ręką.
Dlatego teraz prezent od Weroniki:
10 uniwesalnych zasad, o których należy pamiętać przy projektowaniu kuchni
Zasada numer 1
Zacznij projektować kuchnię jeszcze na etapie stanu deweloperskiej albo przed remontem. Oszczędzisz czas i pieniądze. Czasami mała zmiana ścianki działowej pozwoli ci np. uzyskać brakujące 15 cm żeby mieć piekarnik w wysokiej zabudowie. Kiedy masz projekt kuchni, to już wiesz jak zrobić elektrykę, wodę i płytki. Przesuwanie tych punktów na tym etapie generuje niższe koszty niż przy remoncie.
Zasada numer 2
Wymiary to podstawa do rozmowy. Jeśli już zdecydowałeś się na rozmowę z projektantem lub wizytę w salonie, to koniecznie zabierz chociaż wymiary. To niby oczywiste ale nie każdy o tym pamięta. Czasem po prostu trafił przez przypadek. Wszyscy to rozumieją ale nikt nie wróży z fusów a z wymiarami na oko bywa różnie.
Zasada numer 3
Dostosuj wymiary do swojego wzrostu. Blat roboczy wybieramy pod względem swojego wzrostu. Masz 180 cm wzrostu, to zrób blat na wysokości 90 cm żeby się nie garbić przy krojeniu warzyw.
Zasada numer 4
Prawidłowo określ swoje potrzeby. Ważnym aspektem projektowania kuchni jest uświadomienie swoich przyzwyczajeń i potrzeb. Jeśli masz ulubiony ekspres do kawy stojący na blacie to projektując kuchnię uwzględnij to koniecznie, bo to on definiuje gniazdko oraz szafkę na filiżanki i kawę/herbatę.
Zasada numer 5
Kuchni jest dla nas – nie do katalogu. To że podobają nam się witryny nie musi oznaczać, że musimy mieć je w naszej nowej kuchni, bo np. nie mamy na nie miejsca, bo nie mamy co w nich przechowywać, itd.
Zasada numer 6
Zdrowy rozsądek – nic na siłę. Jeśli kuchnia nie jest wystarczająco szeroka, to nie rób w niej wyspy. Ściany nie są z gumy, a zachowanie zbyt małego przejścia wokół wyspy tylko utrudni korzystanie z kuchni. Jeśli masz za mało blatu roboczego to zrezygnuj z piekarnika w wysokiej zabudowie, zwłaszcza jeśli używasz go raz w miesiącu.
Zasada numer 7
Zasada trójkąta roboczego czyli układ lodówka – zlew- płyta stanowią najbardziej funkcjonalny układ w kuchni, w takiej kolejności zawsze przygotowywane są posiłki w domu. Czyli najpierw wyjmujesz produkty z lodówki, myjesz, a na końcu gotujesz. Nawet robiąc sobie wieczorem kanapkę zlew powinien znajdować się stosunkowo blisko żeby nie trzeba było “biegać” po kuchni z pomidorem, który właśnie musisz umyć.
Zasada numer 8
Zachowaj odpowiednie odległości. Samo ułożenie sprzętów w trójkąt nie gwarantuje funkcjonalności kuchni. Musimy pamiętać również o odległościach. Najbardziej optymalne odległości powstają gdy możemy sięgnąć ze zlewu do płyty przenosząc ciężar ciała z nogi na nogę.
Zasada numer 9
Sposób przechowywania i system w szafkach. Funkcjonalna kuchnia to również idealne przechowywanie produktów, talerzy, przypraw i innych niezbędnych gadżetów. I tu możemy doposażyć szafki w specjalne systemy tj. lemans/ cargo półki typu iMove. To wszystko ułatwi dostęp w trudnych miejscach oraz porządek. No i zawsze będziesz wiedzieć gdzie co masz w swojej kuchni.
Zasada numer 10
Zawsze wybieraj kolory porównując je ze sobą. W kuchni zestawiasz ze sobą kolor podłogi, płytek na ścianie, blatu, frontów, kolor ścian czy ewentualnie tapety, często tkaniny na krzesłach jeśli mamy w kuchni stół. Zawsze warto zobaczyć je przy docelowym świetle i porównać ze sobą. Pamiętajmy też aby je oglądać zgodnie z płaszczyzną, na której będą ułożone docelowo. Czyli podłogi i blaty w poziomie, a fronty w pionie.
A od siebie dodam, że za remont i projekt bierzcie się na pół roku przed planowanym terminem realizacji. Bo Weronika jest tylko jedna, pracuje w Warszawie oraz bliskiej okolicy i nie będzie w stanie każdemu pomóc “na wczoraj”.
Nasza kuchnia już się produkuje. Wiem, że wybraliśmy (no dobra, ja wybrałam) odpowiednie fronty, że dobrze zagospodarowaliśmy każdy centymetr przestrzeni łącznie z tymi niewdzięcznymi narożnymi szafkami, że mimo pana, który mówił “nie da się” jednak da się. Śpię spokojnie. Serio, nie miałam nawet sekundy zawahania, że być może mogłam wybrać inaczej. Nawet podłoga będzie realizacją mojego małego marzonka, które chodzi za mną od mniej więcej trzech lat. Obawiam się tylko, że ta kuchnia będzie tak doskonała, że będę ją trzymała pod kluczem, a klucz na serduszku. Moje królestwo!
I teraz tak… Zapytałam Weronikę, czy mogę Wam dać jej numer. Dostałam zielone światło. Ale błagam, nie rozszarpcie jej, bo jest mi niezbędna do końca września jak tlen! Uwaga: Weronika Brala, tel. 601 302 792
Ściskam!
Magda
Uważasz, że to przydatny wpis? To super! Będzie mi bardzo miło jeśli go udostępnisz 🙂