Najpopularniejszy w Polsce blog z kategorii food&travel

Klasę swojego ex poznajesz dopiero po rozstaniu. Ale wtedy jest za późno na refleksje

Share on facebook
Share on twitter
Share on print
Share on email

To zdanie, które jest jednocześnie tytułem, przeczytałam gdzieś wiele, wiele lat temu. I jakoś tak mi zapadło w tę szufladkę z okrągłymi, celnymi zdankami, które zgrabnie podsumowują rzeczywistość. Ex oczywiście może być zarówno kobietą, jak i mężczyzną, ale to chyba jasne.

Spośród wszystkich szufladek, które mam w głowie, ta ze zgrabnymi zdankami celnie podsumowującymi rzeczywistość jest zdecydowanie najbardziej wypakowana. Chyba mam to po ojcu, który na każdą okoliczność ma akuratny tekst. Czasem własny, czasem jest to dobra fraszka, ale zawsze w punkt.

Rozstania – kogo to nigdy nie dotyczyło, niech pierwszy rzuci kamieniem. A rozstać się dobrze, to właściwie jak? Dla mnie to nie zostawić po sobie nieprzyjemnych wrażeń. Pozbierać swoje zabawki i zmienić piaskownicę. Nie mówić o drugim człowieku źle, nie wywlekać brudów, które kiedyś były wspólne, nie robić sobie na złość. Po pierwsze po to, żeby każdego ranka patrzeć sobie w lustrze w twarz i nie czuć niesmaku, ale też po to, żeby za pięć, dziesięć czy dwadzieścia lat, wracając myślą do czasów zaprzeszłych, pomyśleć że było, minęło, nauczyłem się tego i tego, dziękuję, wszystkiego dobrego. To daje lekkość bytu, więc po co chwilową złością dorzucać sobie kamyczki do plecaka, który niesiemy przez życie?

Jeśli ludziom kończy się wspólna energia i nie ma widoków na uleczenie sytuacji, to szkoda czasu. Czas jest najcenniejszym, co mamy. Każda minuta poświęcona na wylewanie żółci jest minutą nie tyko minioną, ale też zmarnowaną. Ja wiem, że czasem, zwłaszcza jeśli związek trwa długo, można nie widzieć tej perspektywy na “życie po”. Ale gwarantuję Wam, że ona jest. Nie twierdzę, że będzie łatwo, ale to też przejściowe.

Mam wrażenie, że ubiegły rok był rokiem rozstań. Tylu końców i rozwodów w tak krótkim czasie nie widziałam, jak żyję. A ja rozstaniom bardzo kibicuję. Dobre rozstanie jest zawsze lepsze, niż zły związek, w którym ludzie się wzajemnie dręczą. Ale to też bardzo ciekawy czas na wspólne mianowniki i wnioski, które można przyłożyć do ogółu. Na przykład takie:

Ludzie się nie zmieniają

Albo nie aż tak, jak chcielibyśmy, żeby się zmieniali. To właściwie można ekstrapolować na relacje międzyludzkie w ogóle, nie tylko na związki. Bo jeśli twój misiaczek pluszowy swoją poprzednią dziewczynę spakował w worki na śmieci, to wiedz, że ciebie kiedyś też tak spakuje. Dziś jesteś królową jego serca, ale nic nie jest dane na zawsze. A wielka romantyczna miłość najmniej. Albo jeśli twoja znajoma obrabia dupę innej znajomej, która właśnie dwie minuty temu wyszła z pomieszczenia, to wiedz, że tobie też obrobi, jak tylko zamkną się za tobą drzwi. To jest aksjomat.

Kobiety pragną bardziej… zemsty

I żeby nie było – nie defekuję we własne gniazdo. Czuję duża solidarność z kobietami w sytuacjach, gdy na przykład zagrożona jest ich wolność. Ale ludźmi brzydkimi od środka gardzę jednakowo niezależnie od tego co mają w spodniach czy pod spódnicą. Schemat, w którym po rozstaniu kobieta najpierw płacze, a później się z tego otrząsa i układa sobie życie, zaś facet najpierw imprezuje, robi sobie brzydkie tatuaże, a po miesiącu zaczyna płakać – jest wszystkim znany. A czy wszyscy znają inny, równie często powtarzający się schemat, w którym porzucony mężczyzna raczej wyliże rany i odpali Tindera, natomiast porzucona kobieta najpierw będzie szukała zemsty (oczywiście też odpali Tindera, ale nie o to chodzi, że w akcie desperacji jedno i drugie się bzyknie z jakimś dwudziestolatkiem czy tam dwudziestolatką), a o budowaniu swojego szczęścia pomyśli być może w przyszłości, jak już wychłepce nieco krwi i pomyj? Wyjątkowo paskudna konstrukcja psychiczna, niestety dość częsta.

Ostatnio rozmawiałam o tym z jedną znajomą psycholog, powiedziała że potrzeba zemsty jest w jakiś sposób wpisana w kobiecą psychikę. I choćby cała wina za rozstanie była po jej stronie, choćby zdradzała, piła (wiem, szok i niedowierzanie – dziś kobiety są pod tym względem czasem gorsze od facetów) i robiła mnóstwo innych mało fajnych rzeczy, to w końcu zostawiona i tak będzie uważała się za pokrzywdzoną i w pełni uprawnioną do szukania zemsty. Bardzo smutne i bardzo powszechne jednocześnie. Wszystkie te baby powinny pójść na terapię. Żeby już nie trzeba było im współczuć.

Kto żyje przeszłością, ten nie ma przyszłości

Stare i jare. Jare, bo prawdziwe. Mało ładnych rozstań widziałam ostatnio. Za to dużo rozdrapywania ran, szarpania i obrzucania się błotem. A wystarczy się zamknąć wtedy, kiedy należy milczeć. Zająć własnym poletkiem. Pamiętać o szacunku choćby do tego dobrego czasu, który był. Puścić to wszystko w cholerę i pomyśleć o sobie. Bo żeby myśleć o sobie dobrze, trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść. Tu i tak nie ma wygranych i przegranych. Są za to zupełnie nowe możliwości – uświadom to sobie, sobie.

Cała paleta możliwości

Tak naprawdę opcji robienia sobie na złość, jest nieskończenie długa lista. Bo oto można: nie oddać komuś jego rzeczy, nie przekazać ważnej poczty, podzielić znajomych (mentalny powrót do podstawówki – bezcenny), w przypadku dzieciatych – grać dzieckiem (tu żenadometr pokazuje koniec skali), robić komuś czarny PR, bo przecież uszu, które zechcą słuchać jest tak wiele – od sąsiada po znajomego spotkanego po raz pierwszy od dekady. To wszystko jest ciężką praca u podstaw, czymś w rodzaju fundamentu pod nową drogę życia, dzięki któremu za kilka lat pomyślisz o tym człowieku: “Oesu, nie przypominaj mi tego bambusa/tej larwy! Fuj!”. A mógłbyś pomyśleć: “Ten człowiek był przez pewien czas ważnym towarzyszem mojej podróży, dziękuję mu za to”. Problem polega na tym, że klasę swojego ex poznaje się dopiero po rozstaniu. Ale wtedy jest za późno na refleksje.

Dlatego mam na koniec ostatnie okrągłe zdanko, które łatwo zapada w pamięć i może być dobrą radą dla wszystkich zainteresowanych stron. Można także zrobić sobie z niego brzydki tatuaż, byle po angielsku, żeby brzmiał bardziej filozoficznie. Uwaga cytat z szufladki: Nie oglądaj się za siebie, bo ci z przodu ktoś przyjebie.

Ściskam!

Magda

Spodobał Ci się wpis? To super. Będzie mi bardzo miło, jeśli zechcesz go udostępnić!

 

Share on facebook
Share on twitter
Share on print
Share on email

Dodaj komentarz