Nie jestem wielką fanką omletów, kojarzą mi się z cienkim, lekko rozmemłanym plackiem bez konkretnej struktury. Ale ten jest inny, być może przez dodatek mąki. Jeśli dobrze go zrobicie, to ranty pięknie podrosną i staną się lekko chrupiące, podczas gdy reszta pozostanie delikatna i rozpływająca się w ustach. No i najważniejsza zaleta Dutch Baby jest taka, że robi się sam. Mniej więcej tyle czasu, ile potrzeba na poranny prysznic.
Ja wiem – zaraz ktoś krzyknie, że to nie omlet, to naleśnik! Niechaj i tak będzie. Albo nazwijmy go omleto-naleśnikiem i nie skaczmy sobie do gardeł przy jedzeniu, bo się trudniej przełyka.
W tej wersji jest z przecierem z mango, bo akurat znalazłam puszkę w kuchennej szafce, ale bezwzględnie najlepiej sprawdzą się cieniutko pokrojone gruszki. Jabłka też będą dobre, a w sezonie maliny powinny zrobić robotę. Istotne jest, by go nie rozwodnić, bo zrobi się nieco zakalcowaty. Chyba, że lubicie zakalce. To żaden wstyd. Ja na przykład lubię. Można też do pieczenia w ogóle nie dodawać żadnych owoców, dopiero przy podaniu udekorować go czymś soczystym i sezonowym. Wszystko jest kwestią Waszej inwencji, upodobań i aktualnej dostępności produktów. Na wytrawnie z drobno posiekaną szynką i szczypiorkiem też będzie smakował świetnie, po prostu pomińcie cukier, cynamon i kardamon przygotowując ciasto. A Sheridansa wypijcie.
Z lodówki wyjmujemy jajka i mleko, aby złapały temperaturę pokojową. Do naczynia żaroodpornego o średnicy 20-24 cm wkładamy łyżkę masła, naczynie wstawiamy do piekarnika i go włączamy, aby nagrzał się do 220 stopni.
W czasie kiedy piekarnik się nagrzewa blenderem ręcznym lub w blenderze kielichowym miksujemy wszystkie pozostałe składniki. Gdy piekarnik się nagrzeje, a masło nieco zezłoci, do naczynia żaroodpornego wlewamy masę i na wierzchu układamy dowolne owoce.
Pieczemy ok. 20-25 minut do momentu, aż ranty nieco zbrązowieją i podrosną.
Podajmy z cukrem pudrem, sezonowymi owocamy lub bitą śmietaną. Z tej ilości składników wychodzi ok. czterech mniejszych porcji lub trzy większe.
Uprzedzając pytania o kuchenkę – wpis o remoncie kuchni znajdziecie tutaj. Możecie mnie kopnąć w dupę, żebym wreszcie przygotowała wpis z jadalnią. Ale nie bardzo mocno. Tak z miłością.
Ściskam!
Magda
Spodobał Ci się przepis? To fajnie 🙂 Będzie mi miło, jeśli go udostępnisz. Dziękuję!