Gdybym nie wiedziała, że szefem kuchni w AleWino jest mężczyzna, pomyślałabym, że takie subtelne smaki i piękne kompozycje na talerzu może tworzyć tylko wrażliwa romantyczka, która do poduszki czytuje poezję. Kuchnia tego klimatycznego, ulokowanego na tyłach ulicy Mokotowskiej miejsca jest urocza. W każdym względzie.
Kiedy odwiedzam AleWino z zamiarem poczynienia recenzji, czas spędzam grzecznie, przy jednym kieliszku wina i karafce wody. Kilka dni później wpadam tam już wolna od obowiązku zdania relacji i spędzam z przyjaciółką czas niegrzecznie, nie licząc godzin i kolejnych kieliszków. Za każdym razem obsługa jest przesympatyczna i uśmiechnięta od ucha do ucha.
Burak z crème brûlée z koziego sera, sokiem z czarnego bzu i porzeczką (25 zł.) jest słodki i delikatny, szczęśliwie hegemonię słodkich smaków przełamuje lekki jak puch kozi ser z rozkosznie chrupkim karmelizowanym cukrem. To danie jest naprawdę przyjemnym startem i miłą odmianą, bo połączenie burak-kozi ser nie jest niczym odkrywczym, a tu forma i dodatek przejrzystych kleksów galaretki z czarnego bzu pokazuje je od nowej, ciekawej strony. Idealne na rozbudzenie apetytu.
Natomiast bardzo przyjemnym daniem jest otwarte ravioli z selera z kalafiorem i truflą (26 zł.). Ponownie bardzo lekko i miło dla oka. Nadzienie z kalafiora jest doprawione w punkt, a dodatek letnich trufli pięknie domyka smaki. To nie są szalenie skomplikowane dania, ale z pewnością nie są też oczywiste. Lubię taki rodzaj kuchni – bezpretensjonalnej, interesującej i niezobowiązującej jednocześnie.
Nadziewane kwiaty cukinii podane na soczewicy (25 zł.) odznaczają się idealnie chrupką tempurą i bardzo subtelnym w smaku nadzieniem. Mus z bakłażana jest delikatny, ale w bardzo przyjemny sposób. Z jednej strony to lekki, mało konkretny smak, z drugiej nie przychodzi mi do głowy, aby go jeszcze w jakikolwiek sposób doprawić. Generalnie potrawy w AleWino doprawione są tylko do tego punktu, do którego jest to konieczne i ani kroku dalej. Dlatego ta kuchnia wydaje mi się taka delikatna i może trochę kobieca.
Podczas kolejnej wizyty zjadam tylko chrupiące jajko z ziemniakami i grzybami (27 zł.), które zmiatam, nim przyjaciółka zdąży mrugnąć. Jest świetne. Na puree z ziemniaków dumnie spoczywa panierowane jajko, z którego po rozkrojeniu rozkosznie wypływa żółtko, a smak znakomicie uzupełniają leśne grzyby. To chyba jedno z tych dań, które wejdzie na stałe do mojego repertuaru podczas wizyt w AleWino.
Powinnam im coś odjąć za dwie rzeczy: sałatkę z jarmużu i cholernie brudne parapety zewnętrzne, bo każdy podmuch wiatru sprawia, że do jedzenia może nam wpaść jakaś niespodzianka. Tak, wyjmowałam ze szklanki z wodą paprochy. Ale im nie odejmę. Ja po prostu lubię to miejsce i nie zamierzam się z tym kryć. Jest miłe, smaczne i niezobowiązujące. Znakomite na spotkanie ze znajomymi czy miłą kolację z kimś bliskim. Liczę, że parapety posprzątają, a sałatki po prostu nie musicie zamawiać.
Magda
Info
fb
ul. Mokotowska 48, Warszawa (w podwórku)
Szef: Sebastian Wełpa
2 Responses
Jeszcze nigdy się na was nie zawiodłam. W Ale Wino też było bardzo dobrze. Dzięki!