Nazwa “360°” jest logiczna. Pizza jest okrągła i właściwie można ją jeść na okrągło. Każdy, kto nie lubi pizzy może w tej chwili opuścić lokal i wrócić dopiero, kiedy głęboko zastanowi się nad swoim podejściem do życia. Włoskiego ci w Warszawie dostatek, ale po naszym wietnamskim wypadzie byliśmy głodni kilku rzeczy. Między innymi pizzy.
Kiedy wpadliśmy zwizytować nową miejscówkę Crazy Butchera, który wygodnie usadowił się w miejscu powszechnie nazywanym Lemingradem, specjalnie nie zastanawialiśmy się, gdzie zjemy obiad, skoro sąsiedzi karmią pizzą. Pizza nie zadaje pytań, pizza rozumie.
360° to fajny, przytulny lokal z dużym barem i otwartą kuchnią. Nie mają prawdziwego pieca do pizzy, bo pewnie deweloper takich fanaberii nie przewidział, więc z góry mówię, że to nie jest pizza życia. Ale nie uprzedzajmy faktów.
Sadowimy się przy stole, który choć piękny, to brudny. Blaty mają z nierównego, rowkowatego drewna. Wyglądają pięknie, ale są niepraktyczne, a usuwanie okruszków odbywa się chyba odkurzaczem. Trochę bez sensu zrobili sobie pod górkę. Ale za to obsługa uśmiechnięta. Pewnie nie bez wpływu na te uśmiechy pozostało piękne słońce i pierwszy dzień, kiedy drzwi można było trzymać przynajmniej uchylone.
Zamawiamy caprese (22 zł) z domowym pesto. Caprese to żadna wyższa matematyka, ale… Ale jeśli płacę ponad dwie dychy za kilka pomidorków koktajlowych, kilka plasterków di bufali i malutki smarczek pesto, to chciałabym, aby ta di bufala była kremowo-śmietankową rozkoszą, a nie suchym serem niebezpiecznie podobnym do zwykłej supermarketowej mozzarelli o podejrzanie długim terminie ważności. Nie żeby to było bardzo złe, przeciwnie – było zupełnie jadalne, ale lubię wiedzieć za co płacę.
No dobra, takiego zagęszczenia siwych hipsterów jak w Lemingradzie nie ma nigdzie w Warszawie, więc możliwe, że jestem pierwszą osobą, która bezczelnie pokazuje palcem na taki mało istotny czynnik, jak relacja ceny do jakości. No, ale niestety, taka moja rola.
Bardzo nam smakuje focaccia z rozmarynem i kryształkami soli morskiej (13 zł). Jest mięsista w środku i chrupiąca na brzegach. Jest też świeża i naprawdę smaczna.
Obojgu nam podchodzi też pizza z dojrzewającym serem owczym i wędzonymi polikami wieprzowymi (29 zł). Składniki są naprawdę przyzwoitej jakości i nie będę jej oceniała tak, jak oceniam te wypiekane w piecach na drewno. Pewnych rzeczy się nie da przeskoczyć. Ważne, że ma miło chrupiące ranty, że jest w sam raz wypieczona i zwyczajnie smaczna. Właściwie 360° spełnia niemal w stu procentach oczekiwania, jakie można mieć względem osiedlowej knajpy. A to się dobrze składa, bo to JEST osiedlowa knajpa.
Nie podoba mi się natomiast sytuacja, w której Jacek pyta o to, jakie mają piwa, a pan bez zająknięcia poleca to najdroższe, choć wcale nie najlepsze, przy okazji zgrabnie pomijając pozostałe. Detal, ale z miejsca stawia gościa na pozycji samobieżnego bankomatu bez mózgu. Takie detale robią różnicę.
Na deser panna cotta (12 zł), która ma trzy zasadnicze wady. Po pierwsze za dużo w niej żelatyny, po drugie nie ma ani grama prawdziwej wanilii, a po trzecie przyozdobiona została przemysłowym sosem czekoladopodobnym. Takim samym, jaki nad morzem stoi w każdej budzie z goframi obok sosu truskawkowego, czy innego chemicznego dziadostwa, a którym to matki zapychają buziaczki swoich słodkich, rozdartych dzieciaczków. Panna cotta nie. Ale za to mają więcej niż przyzwoite domowe limoncello, które niestety nie jest włoskim zwyczajem serwowane gościom po posiłku, tylko kosztuje dziewiątaka za kieliszek. Niby włosko, a tak po polsku.
Generalnie 360° jest osiedlowym klasykiem, świetnie pasuje do miejsca, w którym powstało i najwyraźniej odpowiada gustom mieszkańców, bo w porze obiadowej zapełnia się bardzo szybko. Czy mam jakieś pretensje? Nie bardzo, bo właściwie niczego więcej nie oczekuję od osiedlowej knajpy. Pizza jest ok, placki kręci przesympatyczny Bruno Marchisio, co oczywiście nic nie znaczy, bo paszport w kuchni jest mało istotny, ale jemu całkiem dobrze to kręcenie wychodzi. I tego się trzymajmy.
Magda
Info
www fb
ul. Franciszka Klimczaka 5, Warszawa
Jedna odpowiedź
Niestety, relacja jakości do ceny to generalny problem w Wilanowie, ale akurat 360 jest wg mnie miłym wyjątkiem – przynajmniej w kwestii pizzy 🙂