Najpopularniejszy w Polsce blog z kategorii food&travel

gabinet

Moje Centrum Zarządzania Wszechświatem, czyli jak urządziłam gabinet

Share on facebook
Share on twitter
Share on print
Share on email

Cztery lata się znamy, a ja pierwszy raz wpuszczam Was do naszego domu. Ale tak kocham to moje pracowe gniazdko, że muszę się nim z Wami wreszcie podzielić. Na fejsie pisałam o tym jakieś cztery miesiące temu, więc refleks mam oszałamiający. A może po prostu nie umyłam okien dla Jezusa i czekałam, aż zrobi się cieplej? Mogło tak być.

Gabinet a.k.a Mały Pokój był do wszystkiego i do niczego. Na regałach zalegały książki, każdy regał z innej parafii, na środku suszyło się pranie, stała rozstawiona deska do prasowania i tak naprawdę nikt tego pokoju nie lubił. Jakoś tak mam, że wszystkie remonty wynikają u mnie z wkurzenia. Coś na zasadzie: „Kurczę, dłużej nie wyrobię!”. Nie wyrobiłam początkiem wiosny. Wystarczyło trochę farby, kilka nowych detali i pokój pokazał zupełnie nowe oblicze. Teraz jest przytulnie, mam wreszcie swój fotel i wygodne miejsce do czytania. Co jest dość zabawne, bo na górze doskonale widzicie CZYJE to miejsce tak naprawdę jest. Przybył nowy regał, więc książki wreszcie stoją w karnych rządkach, a do tego te trzy regały, które stoją obok siebie na jednej ścianie wreszcie są identyczne. Jacek chyba mi trochę zazdrości, że mogę pracować w tak przyjemnym miejscu, bo zmieniło się tu wszystko, a najbardziej nasze podejście do tego pokoju. Zaczęliśmy go po prostu lubić.

Uwielbiam robić takie rzeczy. Oczywiście ściany malowałam sama, regały skręcałam też sama. Jeden przemalowałam na biało, wymieniłam lampę i znalazłam miejsce dla mojego pięknego, stuletniego biurka. Wreszcie jest idealnie. Choć w momencie, kiedy te wszystkie meble stały już na swoich miejscach, a tony książek w szeregach, stwierdziłam, że jednak podłogę też chcę mieć białą. #palmface I wszystko od nowa. Ale podobno sport to zdrowie, więc trochę sobie ponosiłam.

Okazało się, że kłopot mam tylko jeden. Utrzymanie w czystości idealnie białej podłogi graniczy z cudem o czym wie każdy, kto taką ma. Chciałam, żeby ten pokój był przytulny, a nie sterylny mimo wszechobecnej bieli, stąd pojawił się dywan. Z jakiegoś powodu wymyśliłam sobie, że ma być w zygzaki w różnych odcieniach niebieskiego. Trochę więc trwało, nim znalazłam dywan idealny. Zygzaki. Niebieskie. Czujecie to? Oczywiście trzykrotnie przekroczył założony budżet i jeszcze musiałam na niego czekać prawie miesiąc, ale wiem, że każda kobieta mnie zrozumie: ten, albo żaden inny. I jest dokładnie taki, jak sobie wymyśliłam.

Cieszę się, że udało mi się osiągnąć efekt, o który od początku mi chodziło. Chciałam mieć pokój przytulny, jasny, w którym będę chciała spędzać czas, ale jednocześnie spełniający wszystkie funkcje domowego biura. I żeby taki dziewczyński trochę był. Z tego miejsca pragnę podziękować mojemu tacie, który zaszczepił mi wiele różnych użytecznych umiejętności i nie musiałam czekać na ekipę remontową, tylko po prostu zrobiłam to wszystko sama. Girl power!

Dywan rzeczywiście się sprawdza, psy go uwielbiają i towarzyszą mi w pracy całymi dniami. Co polega na tym, że śpią pod biurkiem. Ba! Sama czasem kładę się na brzuchu i czytam „Asterixa i Obelixa”. Serio. Ale ponieważ jest to pierwszy dywan w naszym domu, właśnie ze względu na psy, to razem z dywanem zamieszkał z nami bardzo sprytny odkurzacz – Dyson V6 Total Clean. Wiem, szok, że piszę Wam o odkurzaczu. Spokojnie możecie się zacząć przyzwyczajać, bo od czasu do czasu zamierzam pisać o rozwiązaniach, które u nas się sprawdzają.

Alergie Jacka mamy już opanowane i pod kontrolą, choć w przypadku kurzu filtry w odkurzaczu są na maksa ważne. Tu powietrze wydmuchiwane przez odkurzacz jest czystsze, niż to, którym oddychamy, a więc zero kichania. Natomiast psiej sierści nie mamy pod kontrolą, ona po prostu jest i trzeba sobie z tym radzić. No i pojawił się problem, bo ja chciałam moje zygzaki, a Jacek mniej. Okazuje się, że można mieć w domu i psy i dywan. Dyson robi kilka rzeczy, za które go uwielbiam – ssie jak szalony zawsze z jednakową mocą, specjalna szczotka zbiera wszelkie kłaczki z dywanu, a druga, z rolkami miękkimi jak kaczuszka, dba o moją białą podłogę, pozostawiając ją bez rys.

Pan w sklepie twierdził, że to najlepsza z możliwych farb, ale i tak szybko zauważyłam, że rysy robią się od byle czego, co oczywiście za każdym razem doprowadzało mnie do spazmów, bo to moja krwawica, pot i łzy, na kolanach malowane, tak?! Potrzebowałam odkurzacza do zadań specjalnych, więc kiedy dostałam propozycję przetestowania Dysona, najpierw poczytałam o jego możliwościach. Zależało mi na odkurzaczu, który będzie odpowiedzią na nasze potrzeby, a nie po prostu odkurzaczu. No i mam. Dba jednakowo o wełniany dywan, o białą podłogę, nie robi rys, ani żadnych innych przykrości. A Jacek nie ma już nic przeciwko zygzakom. Jestem jak Król Salomon.

Nasza nowa zabawka ma mnóstwo zalet, łącznie z tym, że nie trzeba wymieniać worków, ani wylewać brudnej wody (fuj po stokroć!), jak z odkurzaczy wodnych. Nie trzeba też ciągnąć za sobą ryczącego potwora, bo Dyson jest sprytny, lekki, zajmuje mało miejsca i jest po prostu cichy. A co najważniejsze – nie ma kabla. Dla mnie to jest ogromna zaleta, tak samo jak to, że wraz ze zmianą szczotki zmienia się w odkurzacz ręczny, którym z powodzeniem odkurzycie np. tapicerkę w samochodzie. Tu znowu zapunktowałam u konkubenta narzeczonego, bo jego miłość do klasycznej motoryzacji sprowadza się również do nadmiernego dbania o te samochody. Szczerze mówiąc tylko one zasługują na miejsce w garażu, ja swój, całkiem nowy i wielki jak krowa, muszę przez całą zimę odśnieżać. Gimnastyka z rana jak śmietana. Także jest fajnie, teraz może sobie odkurzać do woli. Jak to jednak priorytety się w życiu zmieniają, co? Nie sądziłam, że kiedykolwiek będę się ekscytowała odkurzaczem.

Są wśród Was takie Paty i Maty jak ja? Lubicie majsterkować? Zastanawiam się nad rozwinięciem  „domowego” wątku na blogu. Na pewno będę Wam chciała w którymś momencie pokazać kuchnię, bo to jednak JEST rocket science. Są pewne zasady i patenty, które sprawiają, że kuchnia jest wygodna, a wszystko, co potrzebne pod ręką. Jestem taka mądra, bo póki co urządziłam cztery i wierzcie mi – na własnych błędach człowiek uczy się najszybciej. Dlatego piąta wreszcie będzie idealna.

IMG_6437

IMG_6518

IMG_6496

IMG_6438

IMG_6489

IMG_6538

IMG_6617

IMG_6442

IMG_6494

IMG_6524

IMG_6550

IMG_6468

IMG_6462

 IMG_6530

IMG_6377

IMG_6393

IMG_6371

IMG_6369

IMG_6398

IMG_6414

IMG_6415

IMG_6455

IMG_6423

IMG_6430

IMG_6386

IMG_6401

IMG_6506

IMG_6478

Magda

Share on facebook
Share on twitter
Share on print
Share on email

9 odpowiedzi

Dodaj komentarz